Zagadkowa śmierć handlarza bronią "od respiratorów", Andrzeja I.. Kto jest winny zaniedbań?

List gończy wystawiono już po śmierci „człowieka od respiratorów”, a akt zgonu służby dostały dziesięć dni po kremacji.

Publikacja: 28.07.2022 21:00

Łóżko szpitalne z respiratorem

Łóżko szpitalne z respiratorem

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Ciało Andrzeja I. znaleziono 20 czerwca. Miał umrzeć na zawał serca w wynajmowanym mieszkaniu w Tiranie, stolicy Albanii, gdzie mieszkał od ponad pół roku. To wersja albańskich służb, które zaledwie po czterech dniach umorzyły śledztwo w tej sprawie.

Badanie przed kremacją

Identyfikacji ciała miał dokonać tylko zięć Andrzeja I. już w Polsce, tuż przed kremacją. Nie zrobił tego nikt z polskich służb: policja i prokuratura otrzymały informację o śmierci biznesmena dopiero 13 lipca, a więc dziewięć dni po spopieleniu ciała.

Dziś zarówno policja, jak i śledczy próbują ustalić fakty i znaleźć winnych zaniedbań, które doprowadziły do tego, że nie dowiemy się nigdy, czy rzeczywiście w zalakowanej trumnie z Tirany zostało przywiezione do kraju ciało zamieszanego w nigdy niewyjaśnioną tzw. aferę respiratorową.

– O procedurach decyduje rodzina zmarłego – ucina pytania Bartłomiej Kupisek z łódzkiego krematorium, które spopieliło ciało. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, podczas sekcji zwłok w Albanii zabezpieczono materiał do badań i obfotografowano zwłoki.

Czytaj więcej

Tajemnicza śmierć sprzedawcy respiratorów. Wiele zagadek wokół Andrzeja I.

Kulisy sprawy, jakie przeanalizowaliśmy, wskazują na serię błędów i nieprawdopodobnych pomyłek instytucji państwa w sprawie Andrzeja I., który już pod koniec 2021 r. miał usłyszeć zarzuty oszustwa na szkodę Ministerstwa Zdrowia przy zakupie respiratorów w 2020 r. Śledczy nie zdążyli ich postawić, bo I. wyjechał z kraju.

Prokuratura Regionalna w Lublinie wystawiła list gończy dopiero 24 marca tego roku – tyle że, jak ustaliła „Rz”, dotyczył on poszukiwań krajowych. Dlatego albańskie służby nie poinformowały polskiej policji o śmierci I. zaraz po odkryciu zwłok – nie wiedziały, że osoba ta jest poszukiwana.

Dopiero po 20 czerwca, a więc już po śmierci Andrzeja I., wystawiony został międzynarodowy list gończy. Ale nie wiedział o tym także konsul RP w Tiranie, który wydał zgodę na sprowadzenie ciała do kraju. Andrzeja I. miał zidentyfikować jego zięć w imieniu żony zmarłego. Nie udało nam się potwierdzić, czy tak rzeczywiście było. Kremacji dokonano 4 lipca. Tego dnia na Twitterze pojawiła się informacja o śmierci biznesmena. Wcześniej nie wiedziała o tym ani policja, ani śledczy.

Milczenie prokuratury

Prokuratura w Lublinie od tygodnia nie odpowiada na pytania dziennikarzy i posłów w tej sprawie. – Musimy mieć pewność, że nie mamy do czynienia z bezprecedensową próbą uniknięcia odpowiedzialności za największą w historii aferę z udziałem byłych funkcjonariuszy służb specjalnych i najwyższych urzędników państwowych – mówi Dariusz Joński, poseł KO, który śledzi kulisy sprawy.

Według „Gazety Wyborczej” I. był współpracownikiem wywiadu od czasów PRL i pracował w kontrwywiadzie wojskowym. To polska AW rekomendowała Ministerstwu Zdrowia, by kupiło od niego respiratory. I. z umowy się nie wywiązał, choć resort przelał mu 154 mln zł zaliczki.

Ciało Andrzeja I. znaleziono 20 czerwca. Miał umrzeć na zawał serca w wynajmowanym mieszkaniu w Tiranie, stolicy Albanii, gdzie mieszkał od ponad pół roku. To wersja albańskich służb, które zaledwie po czterech dniach umorzyły śledztwo w tej sprawie.

Badanie przed kremacją

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Kradzież cennych książek z BUW. Zatrzymano pięć osób. To Gruzini
Przestępczość
Leszek Czarnecki bez aresztu. Prokuratura nie postawi mu zarzutów w aferze Getback
Przestępczość
Internet nie dla terrorystów. Przełomowe zmiany w polskim prawie
Przestępczość
Jak wpadli Polacy, którzy pobili Leonida Wołkowa
Przestępczość
Pobicie w Wilnie, zlecenie z Rosji, zatrzymani w Polsce