Do zdarzenia doszło ok. godz. 14.30 miejscowego czasu. Funkcjonariusze zostali wezwani po doniesieniach o strzałach w liceum znajdującym się w pobliżu Pompano Beach, 55 kilometrów od Miami.
Teren szkoły został otoczony przez duże siły policyjne, w tym jednostkę SWAT. Na zdjęciach prezentowanych przez amerykańskie media można zobaczyć co najmniej osiem osób, którym udzielana jest pomoc przez ratowników medycznych. Jednak oficerowie straży pożarnej powiedzieli lokalnej telewizji WSVN-TV, że liczba ofiar wynosi 20.
- Ze smutkiem muszę powiedzieć, że w ataku życie straciło siedemnaście osób - powiedział szeryf Scott Israel z hrabstwa Broward na konferencji prasowej, ok. dwie godziny po zatrzymaniu napastnika. - To niewiarygodnie katastrofalny dzień w historii hrabstwa. To druzgocące, robi mi się od tego niedobrze - powiedział podczas briefingu prasowego szeryf Scott Israel. Większość ciał została odnaleziona w szkolnym budynku, chociaż niektóre z ofiar zastrzelono na zewnątrz.
Sprawca strzelaniny, zidentyfikowany jako Nicolas Cruz (w innych wersjach Nikolaus lub Nikolas), został zatrzymany ponad 2 kilometry od szkoły. Lokalne media informowały, że mężczyzna jest wydalonym z powodów dyscyplinarnych byłym uczniem szkoły, którą zaatakował. Wiadomość tę potwierdził szeryf Israel. Dodał, że mężczyzna miał przy sobie wiele magazynków, a strzelał z karabinu AR-15. To cywilna wersja wojskowego karabinu M16, najpopularniejsza broń tego typu w USA. W 2012 roku takiej samej broni użyli sprawcy masakr w kinie w Aurorze (12 zabitych, 58 rannych) i w szkole podstawowej w Newtown (28 zabitych, 2 osoby ranne).
Senator Bill Nelson powiedział w telewizji MSNBC, że Cruz miał przy sobie także granaty dymne. Według CBS Miami 19-letni napastnik uruchomił alarm pożarowy, po czym zaczął strzelać, gdy uczniowie wychodzili z klas na korytarz. Po zatrzymaniu również został przetransportowany do szpitala - policja nie podała, z jakiego powodu.