Na rynkach światowych za baryłkę ropy płaci się już mniej niż 30 dolarów – ok. 276 koron, a za 4,5 kilograma norweskiego łososia – to mnie więcej objętość baryłki - trzeba zapłacić 292 koron norweskich – wyliczył dziennik „Aftenposten". Tak tani łosoś był ostatnio w 1987 roku. Za kilogram patroszonego łososia hodowlanego trzeba zapłacić 60 -70 koron.
Słaba korona i kłopoty hodowlane windują ceny łososia. Przewidywania analityków skazują, że połowy tej ryby w ciągu najbliższych 6 miesięcy będą znacznie niższe niż planowano. To jeszcze bardziej może podnieść ceny.
- Oczekujemy ekstremalnych zmian pogody w Norwegii. Temperatura powietrza spadła o 15-20 stopni od końca grudnia a prognozy wskazują, że będzie jeszcze zimniej. To będzie miało negatywny wpływ na hodowlę – uważa Kolbjorn Giskeodegard, analityk rynku z Nordea. Niska temperatura wody będzie miała negatywny efekt na liczebność populacji norweskiego łososia.
Wysokie ceny łososia, jeśli utrzymają się dłużej, mocno uderzą w zagraniczne firmy zajmujące się przetwórstwem, w tym także i w polskie przetwórnie, które specjalizują się w zaopatrywaniu niemieckich supermarketów, a te nie zamierzają podnosić cen – podkreśla norweski dziennik. W sytuacji ekstremalnej łososia może w ogóle zabraknąć i firmy nie będą w stanie zrealizować zakontraktowanych zamówień. To, zdaniem analityków, grozi bankructwami w branży.
W 2015 roku Norweski eksport łososia był wart 47,7 mld koron (5,3 mld dolarów) – to o 9 proc. więcej niż w 2014 roku i to mimo rosyjskiego embarga. – Ten rekord to zasługa dużego popytu na rynkach unijnych oraz słabej korony, która sprawiła, że nasze ceny stały się bardziej atrakcujne – uważa Paul Aandahl, analityk z Norwegian Seafood Council (NSC).