To zaskakujące, że Stock nie ma ambicji globalnych. Podkreślacie, że waszym biznesowym celem jest rynek europejski. Dlaczego?
Stock jest grupą, która pochodzi z Europy Środkowej, jest bardzo silna w Polsce i Czechach. Uważamy, że podstawowym etapem naszego rozwoju jest stanie się graczem paneuropejskim. Dlatego zainwestowaliśmy w Niemczech i we Francji, co pomoże nam wejść na rynki Europy Zachodniej. Akwizycje pozwoliły nam też na wejście w atrakcyjne kategorie whisky i tequili.
Chcemy realizować nasze ambicje, mając do dyspozycji własne siły sprzedaży, z oddziałami na kluczowych rynkach. Obecnie mamy dziewięć oddziałów w Europie. Rozważamy rozszerzenie działalności. Zapewni nam to transformację z firmy środkowoeuropejskiej do paneuropejskiej, obecnej na kluczowych rynkach i w kluczowych kategoriach alkoholi oraz skupionej na potrzebach europejskich konsumentów.
Jednocześnie nie jest tak, że nie będziemy sprzedawać produktów z oferty Stock poza Europą. Nie będziemy jednak tego robić za pośrednictwem naszych własnych oddziałów, tylko oprzemy się na podmiotach zewnętrznych.
Ale przecież rynek globalny wydaje się bardziej perspektywiczny.
Strategie grup globalnych są bardzo mocno związane z Azją czy Ameryką Północną. Te firmy angażują tam dużo zasobów. Dlatego, moim zdaniem, konkurencja jest ostrzejsza w Azji i Ameryce.
Dzisiaj Stock jest mocno związany z „czystymi” alkoholami, w szczególności z wódką. Te kategorie są mniej istotne w Azji, za to liczą się w Europie. Uważam, że mamy dobrą ofertę i dobry zespół, aby realizować naszą ambicję – wejście do trójki największych graczy w alkoholach mocnych w Europie. Dopiero potem, w drugim etapie, będziemy mogli spojrzeć na Azję. Nie chcę być wszędzie i w rezultacie nie wygrać nigdzie.