Zmiany w gospodarce spowodowane najpierw transformacją, a potem przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, nie ominęły rolnictwa. Ich skutki, aczkolwiek niemałe, są tu jednak nadal słabo widoczne. Pod względem wydajności pracy w rolnictwie Polska zajmuje w Unii Europejskiej miejsce blisko szarego końca ogonie, a dochody polskich rolników stanowią tylko 40 proc. średnich dochodów rolników UE.
Podstawową tego przyczyną jest to, że w Polsce ponad 65 proc. indywidualnych gospodarstw rolnych (w sumie około 930 tys.) nie są to – wedle przyjętej w niektórych krajach definicji – gospodarstwa rolne, gdyż większość swoich dochodów osiągają z pracy poza rolnictwem bądź ze świadczeń społecznych (emerytur i rent).
Dużo małych gospodarstw
Prof. Wojciech Józwiak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej na podstawie cząstkowego spisu rolnego, który objął wszystkie polskie gospodarstwa rolne, podzielił je na pięć grup: o wartości rocznej produkcji do 4 tys. euro, od 4 tys. do 15 tys. euro, od 15 tys. do 50 tys. euro, od 50 tys. do 1 mln euro i powyżej 1 mln euro.
W pierwszej grupie, spośród 1 mln 425 tys. gospodarstw indywidualnych ogółem, znalazło się 685,9 tys., czyli 48 proc. W drugiej grupie było 445,3 tys. gospodarstw. W sumie w obu tych grupach jest ich 1 mln 131 tys., czyli 79,4 proc. ogółu. Otóż z tych blisko 80 proc. gospodarstw rolnych pochodzi tylko około 40 proc. całej produkcji rolnej.
6 zł na godzinę
Wielkość produkcji to nie jest to samo co dochód rolnika, bo odliczyć tu trzeba koszty produkcji. W gospodarstwach z pierwszej grupy średni dochód nie przekracza 10 tys. zł rocznie, a opłata za godzinę pracy rolnika wynosi 6 zł, tj. 43 proc. stawki parytetowej, czyli średniej dla całej gospodarki narodowej. W drugiej grupie średni roczny dochód z gospodarstwa wzrasta już do 23 tys. zł, a godzinowe wynagrodzenie za pracę rolnika wynosi 8 zł.