Drogi Święty Mikołaju! Podobno każdy może zwrócić się z prośbą do Ciebie, nawet jeżeli niekoniecznie przez cały rok był grzeczny. Dlatego, jako skromny powiatowy komornik sądowy, chciałbym przy okazji kolejnych Świąt poprosić o kilka rzeczy.
Po pierwsze, jak wiesz, moim najważniejszym zadaniem jest pomaganie ludziom w odzyskaniu ich własności, a wbrew temu, co można usłyszeć w mediach, komornik nie zabiera, komornik oddaje. W codziennej pracy często spotykam ludzi, którzy przez lata bezskutecznie próbują doprowadzić do realizacji orzeczenia sądu, z którego jasno wynika, że są uprawnieni do otrzymania określonej kwoty czy też uzyskania dostępu do swojej własności. Ci ludzie to wierzyciele. Być może nigdy o nich nie słyszałeś, ponieważ w przestrzeni publicznej takie słowo niemal nie istnieje. W prawie wszystkich materiałach prezentowanych w mediach możemy poznać historie dłużników, którzy są w bardzo trudnej sytuacji, bo jakiś komornik, niczym bajkowy zły wilk, domaga się od nich pieniędzy, których oni przecież nie mają. Albo nie daj Boże, chce ich wyrzucać z domu. Co prawda, gdzieś mimochodem pojawia się informacja, że te pieniądze to pożyczyli od kogoś, a to mieszkanie wynajmują i od lat za to nie płacą, ale kto by tak uważnie oglądał. Najważniejszy przekaz jest taki, że komornik, nie wiedzieć czemu, utrudnia im życie.