- Państwo polskie zdecydowało, że ani nie wyda obywateli Rosji oraz Australii władzom holenderskim, a jednocześnie sąd nie zdecydował się na to, by wykonać orzeczenie sądu holenderskiego o tym, żeby Martin, ośmioletnie dziecko, zostało wydane do Holandii - powiedział minister w KPRM Wójcik na konferencji prasowej w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Wczoraj minister Wójcik informował o orzeczeniu wydanym przez sędzię Bożenę Górną z Sądu Okręgowego w Warszawie, która stwierdziła, że postanowienie niderlandzkiego sądu z lutego 2020 r. upoważniające do umieszczenia Martina Hertoga poza domem, w ośrodku świadczącym opiekę 24 godziny na dobę nie podlega uznaniu na obszarze Polski, gdyż nie uwzględnia dobra dziecka. Sąd odstąpił od sporządzania uzasadnienia postanowienia "wobec uwzględnienia całości wniosków zawartych w piśmie procesowym pełnomocnika i podzielenia argumentów przytoczonych w tym piśmie".
Jak mówił na konferencji prasowej minister Wójcik, który zajął się sprawą Martina jeszcze jako wiceminister sprawiedliwości, sprawę wywołał w 2018 r. anonim od jednego z sąsiadów państwa Hertog. Jego autor twierdził, że słyszał krzyki dziecka w domu rosyjsko-australijskiego małżeństwa. Na tej podstawie Martin został odebrany rodzicom i umieszczony najpierw w pieczy zastępczej a potem w placówce opiekuńczej. Hertogowie wielokrotnie apelowali o zmianę decyzji podkreślając, że ich syn ma ciężkie zaburzenia rozwojowe i stąd jego hałaśliwe zachowanie. Ponieważ dziecku przez ponad rok nie zapewniono kontaktu z rodzicami, zdecydowali się oni wyjechać z synem do Polski. Holenderski sąd wydał za nimi europejski nakaz aresztowania.
Na początku lutego prokuratura interweniowała składając apelację od postanowienia warszawskiego sądu rejonowego o przymusowym odebraniu Martina Hertoga rodzicom i wydaniu władzom Królestwa Niderlandów. Dzięki złożonej przez prokuraturę zapowiedzi apelacji sąd wstrzymał wykonalność swojej decyzji.
- Dziś zdecydowaliśmy się zaprosić do ministerstwa całą rodzinę wraz z Martinem, żeby pokazać, dlaczego polscy sędziowie zdecydowali tak, a nie inaczej. Dziecko szczęśliwe z rodziną, dziecko z autyzmem, ale takie jak jak każde inne dziecko - mówił Michał Wójcik.