Do kolizji Fiata Seicento Sebastiana Kościelnika z rządową limuzyną wiozącą ówczesną premier doszło w lutym 2017 r. w Oświęcimiu. Kilka dni później pochodzący z Suchej Beskidzkiej Rafał B. założył zbiórkę w serwisie Pomagam.pl z celem 5 tys. zł, które miały być w całości przeznaczone zakup nowego seicento dla Kościelnika. Ewentualna nadwyżka miała być przekazana na cel charytatywny.
Nikt nie przewidział, że zakładana kwota 5 tys. zł zostanie szybko przekroczona i to kilkadziesiąt razy. 8701 donatorów wpłaciło w sumie 150 tys. zł.
Jednak Sebastian Kościelniak nie dostał ani pieniędzy, ani seicento. Założyciel zbiórki zniknął wraz z pieniędzmi.
W końcu Prokuratura Rejonowa w Krakowie Podgórzu wszczęła w tej sprawie śledztwo, ale zostało ono dwukrotnie umorzone - w 2019 r. i 2020 r. Powód? Czyn popełniony przez Rafała B. nie zawierał, zdaniem śledczych, znamion czynu zabronionego. Tłumaczono tę decyzję regulaminem portalu, na którym prowadzona była zbiórka oraz poglądem prawnym, zgodnie z którym organizator zbiórki stawał się właścicielem środków wpłacanych przez darczyńców i dopiero za jego pośrednictwem miały one trafić do beneficjenta ostatecznego.
Jak ustaliła prokuratura, większość pieniędzy ze zbiórki została przelana na konto żony Rafała B. Małżeństwo wydało je na własne potrzeby, m.in. na czynsz, bieżące wydatni i zaległości komornicze.