Za zapalenie papierosa w miejscu publicznym grozi mandat 500 zł. Chodzi przede wszystkim o pociągi, stadiony, place zabaw, przystanki, a także szpitale, kina, szkoły czy uczelnie.
Palić nie będzie można również w barach, restauracjach czy pubach, które mają jedną salę. – I to bez względu na jej wielkość – przypomina Magdalena Petryniak ze stowarzyszenia Manko, która przygotowała m.in. kampanię "Polska bez dymu".
Gdy lokal jest większy, właściciel może przeznaczyć jedną z sal dla palących, ale musi to być oddzielne pomieszczenie, zamknięte i z odpowiednią wentylacją. Koszt jego wydzielenia waha się od 30 do 50 tys. zł. – Dlatego należy się raczej spodziewać wprowadzenia zakazu w całym lokalu – mówi Petryniak.
Restauratorzy już szukają sposobów na obejście ustawy. Jednym z nich ma być zakładanie tzw. klubów palacza, w których goście przy wejściu podpisywaliby deklarację członkowską i palili do woli. Niektórzy właściciele lokali zapowiadają, że nie zamierzają przeganiać palaczy.
– Obawiamy się, że zakaz będzie fikcją, szczególnie na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie właściciel baru zna się ze wszystkimi klientami – przyznaje koordynatorka akcji "Polska bez dymu".