Z najnowszych danych Komendy Głównej Policji wynika, że policja coraz lepiej radzi sobie ze ściganiem hakerów. W 2005 r. wszczęła zaledwie sześć spraw z art. 269 b kodeksu karnego – o wytwarzanie programu komputerowego do popełnienia przestępstwa. Tyle samo wówczas stwierdziła popełnionych przestępstw. W 2014 r. spraw wszczętych było już 47, a stwierdzonych przestępstw 48 (jedna sprawa pochodziła z roku poprzedniego). Sprawcom grozi nie tylko do trzech lat więzienia. Stracić mogą też sprzęt, i to nawet wówczas, gdy do nich nie należy.
– Niewielu przestraszy się kar i konsekwencji – uważa Krzysztof Kuźniar, od lat walczący z cyberprzestępczością. Mówi też, że nowe technologie to sprawa, której nie odpuszczą hakerzy. Są to osoby o rozległych umiejętnościach informatycznych ze świetną orientacją w internecie. Na szczęście, jak twierdzi, policja depcze im po piętach.
– Są rzeczywiście wciąż mądrzejsi w znajdowaniu sposobów na zarabianie na atakach – dodaje dr Miłosz Rędziniak, kryminolog. I zapewnia, że nie chodzi o jakieś błahe rzeczy, np. zainstalowanie własnego programu. Zdarza się, że instalują narzędzia, które monitorują naciśnięcie klawisza, a każde działanie jest obserwowane – informuje.
O jakich narzędziach hakerskich mowa? Głównie chodzi o urządzenia podsłuchowe do zakłócania przekazywania informacji drogą elektroniczną oraz oprogramowanie komputerowe.
Najczęściej zdarzają się zwykłe oszustwa. Całkiem niedawno policjanci z Poznania zatrzymali pracownika jednego z poznańskich banków. Mężczyzna za pomocą zmienionych danych do logowania na stronie banku przelał na swoje konto 23 tys. zł. Za to przestępstwo grozi mu do pięciu lat więzienia.