Jak podało Polskie Radio, obrońca Piesiewicza zapowiedział apelację, gdyż jego zdaniem wyrok jest niezrozumiały, a jego klient powinien zostać uniewinniony po ośmiu latach procesu.
To drugi wyrok w sprawie byłego senatora, a także adwokata i scenarzysty filmowego. W grudniu 2013 r. Sąd Rejonowy uniewinnił Piesiewicza od wszystkich siedmiu zarzutów dotyczących posiadania w 2008 r. "nie mniej niż 0,2 g" kokainy i nakłaniania do jej zażywania dwóch kobiet, które go szantażowały - Joanny D. i Joanny S. Uzasadnienie wyroku było niejawne.
W maju 2014 r. Sąd Okręgowy w Warszawie częściowo uchylił ten wyrok. Uwzględniając w części apelację prokuratury, SO zwrócił do ponownego rozpoznania sprawę trzech zarzutów, związanych z posiadaniem przez Piesiewicza narkotyków i nakłaniania kobiet do ich zażywania we wrześniu 2008 r. (kiedy nagrały film kompromitujący senatora). Sąd utrzymał zaś uniewinnienie od pozostałych czterech zarzutów dotyczących posiadania i nakłaniania przez Piesiewicza do zażywania narkotyków głównej szantażystki Joanny D. z czerwca i lipca 2008 r. Jest ono już prawomocne. Posiedzenie SO było zamknięte dla mediów - jak i uzasadnienie wyroku.
W końcu sierpnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza wysłuchał mów końcowych w tym rozpoczętym w styczniu zeszłego roku i toczącym się za zamkniętymi drzwiami procesie. Prokuratura wnioskowała wówczas o karę pół roku więzienia w zawieszeniu, obrona wniosła zaś o uniewinnienie.
W 2009 r. "Super Express" ujawnił film z udziałem senatora, nagrany w jego mieszkaniu przez Joannę D. Film - na którym słychać wulgarne komentarze kobiety - miał być dowodem, że senator posiadał i zażywał narkotyki. On sam zaprzeczył, by je zażywał; twierdził, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa.