W środę pełnomocnicy Adama Z. informowali w Radio Merkury o zamiarze podjęcia kroków prawnych wobec nadawców. Transmisja umożliwiła bowiem poznanie m.in. imion i nazwisk pierwszej dziewczyny oraz partnera Adama Z. Słyszalne były też dane rodziny. Wtorkowa rozprawa ukazała kolizję dwóch konstytucyjnych praw. Ustawa zasadnicza gwarantuje z jednej strony prawo do jawnego procesu (art. 45), z drugiej do ochrony życia prywatnego (art. 47). Poznański sąd „jawność" rozszerzył, zezwalając na utrwalanie obrazu i dźwięku, ale nie zgodził się na transmisję na żywo. TVN24 i TVP Info przekazywały sygnał z sali sądowej z kilkuminutowym opóźnieniem. W TVP nie zadziałało zagłuszanie.
Zdaniem Filipa Rakiewicza, prawnika z Kancelarii Adwokackiej Wojcieszak, Basiński i Wspólnicy z Poznania, mogło dojść do naruszenia dóbr osobistych, zwłaszcza partnera Adama Z. Prawo prasowe zabrania bowiem publikowania danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych bez ich zgody. Co prawda właściwy prokurator lub sąd może zezwolić na ich publikację, ale Sąd Okręgowy w Poznaniu, tego nie uczynił.
– Działanie mediów może zostać uznane za bezprawne – utrzymuje Filip Rakiewicz.
Zainteresowani mogą m.in. żądać zadośćuczynienia lub zapłaty sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.
Pozostaje pytanie, czy sąd mógł zapobiec takiej wpadce.