To niemożliwe, aby prawo pozwalało na to, by drogówki nie obowiązywał limit punktów karnych do nałożenia podczas jednej kontroli – piszą kierowcy.

Nie mają jednak racji. Komenda Główna Policji potwierdza bowiem, że drogówka nie ma dziś limitu punktów, które może nałożyć na kierowcę podczas jednej kontroli. Trzeba więc uważać, szczególnie kiedy w życie wejdzie nowy taryfikator punktów karnych. Surowsze prawo może sprawić, że w czasie jednej podróży straci się uprawnienie do kierowania.

Oto przykład z nowymi już punktami karnymi: wystarczy nie ustąpić pierwszeństwa pieszemu na zebrze (10 pkt), rozmawiać w czasie jazdy przez telefon komórkowy (bez zestawu – 5 pkt), przekroczyć prędkość o 21 km/h (4 pkt) i na koniec zaparkować na miejscu dla niepełnosprawnych (5 pkt). Komplet gotowy, a możliwość wykorzystania całego limitu (24 pkt dla kierowców doświadczonych i 20 – dla początkujących) całkiem realna.

Przyjaźniej dla kierowców będzie dopiero od 19 stycznia 2013 r. Wtedy to policjant podczas jednej kontroli będzie mógł naliczyć tylko do 10 pkt (bez względu na cząstkowe wykroczenia).

Nie do końca korzystna dla kierowców, którym zdarza się złamać prawo, jest też interpretacja drogówki co do dopuszczalnej liczby mandatów wymierzonych podczas jednego zatrzymania. Sprawa jest prosta, gdy kierowca jednym ciągłym zachowaniem popełnia kilka wykroczeń. Tak np. nie zapina pasów, rozmawia przez telefon i na krótkim odcinku (między skrzyżowaniami o stałej dozwolonej prędkości, np. 70 km/h) przekracza prędkość. Może za to dostać jeden mandat do 1 tys zł. Jeśli jednak w grę wchodzi podróż na dłuższym odcinku (w tym bez zapiętych pasów i z telefonem przy uchu) podzielonym skrzyżowaniami i o różnej dopuszczalnej dozwolonej prędkości, a w dodatku wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle, to mandatów może być kilka.