W lipcu upływa pięcioletnia kadencja Marka Michalaka, rzecznika praw dziecka. Walcząc o reelekcję, mówi o sukcesach. W Sejmie podkreśla, że z roku na rok rośnie liczba spraw sądowych i administracyjnych z jego udziałem (w 2012 r. prowadził 220, a w 2011 r. – 171). Podkreśla też, że często interweniuje w obronie życia i zdrowia dzieci.
Tymczasem ze sprawozdania z działalności RPD w 2012 r. wynika, że na prawie 25 tys. skarg, które wpłynęły do jego biura, tylko 623 (2,5 proc.) dotyczyło problemów zdrowotnych dzieci.
– Rodzice rzadko zwracają się o interwencję do rzecznika praw dziecka, bo może jest to za mało aktywna instytucja. Opiekunowie nie wiedzą, że w ogóle istnieje i jakie ma kompetencje. Dlatego częściej proszą o pomoc fundacje – uważa Katarzyna Parfinowicz, prezes Fundacji Serce Dziecka. Jej zdaniem RPD ma o co walczyć. – Trzeba poprawić przepisy o diagnostyce. Chodzi o to, aby pediatrzy czy lekarze rodzinni kierowali dzieci częściej na badania i szybciej wykrywali choroby – wyjaśnia.
W obszarach, w których rzecznik jest bardziej aktywny, spraw jest więcej. Po tym, jak w 2012 r. pracownicy Biura RPD zainteresowali się rodziną z Pucka, przybyło skarg na naruszenie prawa dzieci do ochrony przed przemocą. W 2011 r. było ich ok. 3,5 tys., a w 2012 r. blisko 4,5 tys. Ich liczba w porównaniu z 2011 r. wzrosła o 22 proc. A tych dotyczących zdrowia dzieci tylko o 6 proc.
Maciej Dercz, radca prawny i współautor poradnika „Prawa dziecka jako pacjenta", uważa, że rzecznik przez pięć lat niewiele zdziałał, by poprawić dostęp dzieci do opieki medycznej.