Po artykule w „Rzeczpospolitej" wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda obiecał zająć się sprawą refundacji.
– Minister był zaskoczony i powiedział, że zażąda wyjaśnień w tej sprawie. Mamy nadzieję, że to poprawi warunki zakupu refundowanych środków absorpcyjnych – mówi Józef Góralczyk z Małopolskiego Sejmiku Organizacji Osób Niepełnosprawnych, zrzeszającego ponad 40 stowarzyszeń pacjentów.
26 sierpnia 2016 r. pisaliśmy, że refundowane środki kupić trudniej niż leki narkotyczne. Narodowy Fundusz Zdrowia wymaga poświadczania lekarskiego zlecenia w punkcie ewidencyjnym, który bywa oddalony o kilkadziesiąt kilometrów od domu pacjentów. Wielu z nich to osoby sparaliżowane.
– Wielokrotnie kwestionowaliśmy system wydawania produktów medycznych. Załatwiając je dla kogoś, musimy wykazywać się upoważnieniami, jak gdyby chodziło o sprzęt wojskowy. Mamy nadzieję, że wiceminister zrobi wszystko, by ten system uprościć – mówi Józef Góralczyk.
Biurokracja sprawia, że refudnowane środki sprzedaje tylko 50 proc. polskich aptek. Farmaceuci skarżą się na konieczność legitymowania upoważnionych do odbioru pieluch i kłopoty z odzyskaniem pieniędzy za zrefundowane pieluchomajtki od funduszu i producentów.