W badanych przez KPMG pracowniczych nadużyciach średnia wartość szkody wyniosła milion dolarów, ale niektóre firmy straciły dziesiątki milionów. Jak się przed tymi stratami zabezpieczyć - czy wystarczą dobre procedury?
Nie da się tak ułożyć procedur ani samej organizacji, aby w stu procentach była odporna na nadużycia. Najważniejsze jest, by jako całość funkcjonowała w sposób etyczny. Chodzi tu zarówno o rekrutowanie pracowników, którzy mają określony profil osobowości, pasujący do firmy, jak też o ich późniejsze kształtowanie. Firmy często zatrudniają młode osoby i potem w zależności od tego, jakim klimatem one nasiąkną, taki mamy rezultat.
W Polsce chyba nie bardzo jest na to czas. W raporcie zwracają państwo uwagę na krótki staż pracy oszustów. Niektórzy wkrótce po podjęciu pracy szukają okazji do „przekrętu". Dlaczego?
Sądzę, że ma to związek z tym, że w Polsce nie przykłada się wystarczającej wagi do sposobu rozstania z oszustem. Najczęściej, po prostu rozwiązuje się z nim umowę i to nierzadko za porozumieniem stron. Oszust nie ponosi praktycznie żadnych konsekwencji - w jego CV nie ma śladu informacji o nadużyciu. Może więc spokojnie pójść do innej firmy i robić bardzo podobne rzeczy będąc przeświadczonym o swej bezkarności. W USA i krajach Europy Zachodniej znacznie częściej dochodzi w takich przypadkach do złożenia zawiadomienia do prokuratury oraz wszczęcia spraw karnych lub cywilnych o odszkodowawanie za szkody wyrządzone firmie.
Dlaczego więc polskie firmy tak rzadko walczą o swoje interesy?