Jeszcze nie tak dawno w większości ogłoszeń o pracę poszukiwano młodych, dynamicznych pracowników. Starsi kandydaci nie ukrywali wówczas swojego rozgoryczenia i obaw, że jeśli jakimś cudem dostaną pracę, nie będą się dobrze czuć w zespole wesołych dwudziestokilkulatków.
Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ponad dwadzieścia lat po transformacji ustrojowej w naszym kraju można znaleźć specjalistę z niemal każdej dziedziny. Kiedyś trzeba było sobie go wyszkolić od podstaw. Pracodawcy stawiają więc na pracowników z doświadczeniem i konkretnymi umiejętnościami, co jest z ich punktu widzenia znacznie tańszym rozwiązaniem. Po co szkolić absolwenta, jak można mieć odpowiedniego specjalistę na już?
Smutny absolwent
„Wysłałam już kilkaset CV i wciąż nie mam pracy", „Nie po to studiowałem, by teraz pracować jako telemarketer, ale nie mam wyboru. Za coś trzeba żyć". Takie gorzkie słowa słyszy się coraz częściej z ust absolwentów. Młodzi twierdzą, że zostali oszukani – słyszeli wielokrotnie, że studia są przepustką do lepszego świata, awansu społecznego. Skutek jest taki, że obecnie aż połowa 19-latków (w stosunku do 13 proc. w 1990 r.) idzie na studia i ma tym samym aspiracje zawodowe.
Bezrobocie młodych nie dotyczy jednak tylko Polaków. Międzynarodowa Organizacja Pracy w swoim raporcie „Globalne trendy zatrudnienia młodych 2012" wskazuje, że sytuacja osób do 25 roku życia na rynku pracy pogarsza się nieprzerwanie od 2007 r. Co więcej, nie ma co liczyć na poprawę przed rokiem 2016. 9 lat chudych lat dla całego pokolenia – to nie brzmi optymistycznie. Stopa bezrobocia młodych w UE wyniosła na koniec 2011 r. niemal 23 proc., a w Polsce - 27 proc.
Nic nie potrafią, chcą zarabiać Bóg wie, ile
Pracodawców lamenty nie wzruszają. Uważają, że polskie uczelnie bardzo słabo przygotowują do pracy zawodowej, o czym świadczy fakt, że znalezienie kandydata bez doświadczenia, ale za to z potencjałem jest jak szukanie igły w stogu siana.