Wyznaczanie zadań, rozliczanie z ich wykonania oraz bezpośredni nadzór – w tych trzech obszarach Polacy twierdzą, że otrzymują od swych przełożonych znacznie więcej, niż oczekują – wynika z badania firmy szkoleniowej Exertus, która zanalizowała opinie 300 pracowników i menedżerów średniego szczebla.
Co ciekawe, na większą od oczekiwanej aktywność przełożonych w wyznaczaniu, rozliczaniu zadań i w nadzorze wskazywali zarówno pracownicy liniowi, jak i menedżerowie. W obu grupach znacznie dłuższa była jednak lista obszarów, w których oczekują od szefów więcej, niż dostają.
Wszyscy chcieliby mieć większy udział w ustalaniu swych celów i więcej samodzielności w planowaniu działań. – Z naszych badań wynika, że menedżer często widzi swoją rolę jako kogoś, kto ma arsenał gotowych pomysłów dla pracowników. W związku z tym nie wykorzystuje potencjału swych ludzi – mówi Beata Borucka, dyrektor merytoryczny firmy Exertus. W takiej sytuacji trudniej o zaangażowanie pracowników (zwykle najbardziej identyfikujemy się z własnymi pomysłami), a co więcej, można stracić szansę na lepsze wyniki – często ludzie sami wyznaczają sobie bardziej ambitne cele, niżby wskazał im szef.
Jak ocenia Krzysztof Kosy, psycholog biznesu, pracownicy z reguły chcą mniej nadzoru, a więcej pozytywnego wsparcia i coachingu, o co niełatwo szczególnie w gorszych czasach, gdy rośnie nacisk na wyniki. – Menedżerom będącym pod presją bardzo konkretnych oczekiwań trudno skupiać się na wsparciu – wyjaśnia.
Popularny w wielu firmach dyrektywny styl zarządzania, gdy szefowie sterują swych podwładnych „na pilota", wyznaczając im cele i zadania, może się sprawdzić w przypadku mało doświadczonych pracowników. Jednak wraz z praktyką rośnie dążenie do większej samodzielności, czego wielu szefów nie bierze pod uwagę.