Od kilku lat Niemcy mają ten sam problem: brak chętnych na staże zawodowe. Po pierwsze winien jest niż demograficzny - niemieckie szkoły zawodowe opuszcza co roku coraz mniejsza liczba absolwentów. Po drugie - jak wynika z danych niemieckich izb handlowych - absolwenci są coraz gorzej wykształceni i odpadają już w trakcie wstępnej selekcji.

Niemieccy pracodawcy mają więc poważny problem. W tym roku brakuje ponad 34 tys. absolwentów, którzy mogliby podjąć praktyczną naukę zawodu w przemyśle, usługach i handlu. Nic więc dziwnego, że niemieccy pracodawcy ogłoszenia kierują także do młodych Polaków, ale pod warunkiem, że znają oni język niemiecki.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że młodzi Polacy mogą uratować sytuację na niemieckim rynku pracy. Jednak rzeczywistość nie okazała się tak "różowa". Polacy słabo znali język niemiecki, poziom edukacji w wielu przypadkach okazał się nie tak wysoki jak oczekiwano. Wielu Polków zrezygnowało z już rozpoczętej nauki, ponieważ nie mogli poradzić sobie z "różnicami kulturowymi" - głównie punktualnością i oderwaniem od rodzinnego domu.

Mimo to niemieckie izby handlowe, nie tylko na wschodzie kraju - nadal zapraszają polskich uczniów do podjęcia praktyk zawodowych w Niemczech. Oferują stypendia, mieszkania oraz kursy językowe, a przede wszystkim gwarancję zatrudnienia.

- Wolne miejsca są w całym kraju - zapewnia Eric Schweitzer, przewodniczący Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej, w wywiadzie dla "Passauer Neuen Presse". Najbardziej potrzebni są stażyści do handlu, przemysłu hotelowego, restauracji - zwłaszcza kucharze, ale także informatycy i handlowcy. Schweitzer podkreślił, że szanse mają nie tylko absolwenci ze wzorowymi świadectwami, ale także ci, którzy dobrze wypadną na rozmowach kwalifikacyjnych. - Dobre oceny to nie wszystko - podkreślił.