Izba kontrolowała skuteczność i efektywność działań powiatowych urzędów pracy, jakie były podejmowane na rzecz aktywizacji bezrobotnych między 1 stycznia 2011 r. a 31 marca 2014 r. Uwzględniła też lata wcześniejsze, jeśli jakaś forma aktywizacji rozpoczęła się przed 2011 r. a zakończyła w okresie objętym kontrolą.
W raporcie sporządzonym po kontroli NIK podkreśla, że wskaźniki efektywności zatrudnienia, którymi dysponuje Ministerstwo Pracy i na podstawie których ocenia skuteczność aktywizacji bezrobotnych, są zbyt optymistyczne i nie oddają skali problemu.
- Zgodnie ze sposobem dokonywania pomiaru efektywności zatrudnieniowej i kosztowej działań aktywizujących, uznawano je za efektywne wówczas, gdy osoba bezrobotna podejmowała jakiekolwiek zatrudnienie w okresie do 3 miesięcy po zakończeniu danej formy aktywizacji, bez względu na rodzaj umowy i okres zatrudnienia. W rzeczywistości bezrobotni rejestrują się ponownie w pośredniakach, które kierują ich na kolejne staże czy szkolenia – twierdzi NIK.
Idą do pracy na krótko
W ocenie NIK zbyt rzadko osiągany jest długookresowy cel aktywizacji bezrobotnych, jakim jest utrzymanie zatrudnienia. Aktywizację uznaje się za skuteczną, jeśli osoba bezrobotna znalazła zatrudnienie na wolnym rynku w ciągu trzech miesięcy od zakończenia aktywizacji i nie powróciła w tym czasie do rejestru bezrobotnych. W latach 2011 - 2013 tak rozumiana skuteczność staży wyliczona przez NIK wynosiła od 33 do 39 proc., a szkoleń od 18 do 21 proc. Po upływie roku od zakończenia aktywizacji wskaźniki skuteczności były jeszcze niższe: trwałość zatrudnienia dla nowo zatrudnionych po stażach wahała się w przedziale od 23 do 29 proc., i od 12 do 17 proc. po szkoleniach.
Urzędy pracy nie monitorowały losów osób aktywizowanych w dłuższej perspektywie czasowej. Z tego powodu nie znają rzeczywistych efektów aktywizacji osób, które same nie zgłosiły się ponownie do rejestru bezrobotnych. Tylko część urzędów sporadycznie i z własnej inicjatywy sporządzała analizy efektywności wybranych form aktywizacji.