Od początku kwietnia Kreml przeprowadził przy swojej zachodniej granicy 15 ćwiczeń wojskowych. Z podanych przez resort obrony informacji wynika, że udział w nich w sumie wzięło ponad 9 tys. żołnierzy i co najmniej 2 tys. pojazdów. A od początku roku oddziały Zachodniego Okręgu Wojskowego zdążyły przeprowadzić ponad 50 różnego rodzaju ćwiczeń i manewrów, nie licząc setki.
W innych regionach kraju rosyjska armia już nie jest aż tak aktywna. Dla porównania w graniczącym z Chinami Wschodnim Okręgu Wojskowym od początku kwietnia odbyło się jedynie pięć ćwiczeń. Większość z nich była związana z działaniami antyterrorystów. Na zachodzie Rosji sytuacja jest zupełnie inna. Moskwa sprawdza gotowość wszystkich rodzajów sił zbrojnych, zaczynając od piechoty kończąc na rakietach, które można wyposażyć w broń nuklearną.

Straszenie i presja
– Rosyjskie okręty wojskowe przestraszyły marynarkę NATO – podała finansowana przez resort obrony telewizja Zwiezda. Auto reportażu stwierdził, że na widok rosyjskich okrętów polscy i szwedzcy marynarze postanowili się „oddalić na bezpieczną odległość". Chodzi o ćwiczenia rosyjskiej Floty Bałtyckiej, które odbyły się na początku kwietnia. Były to chyba jedne z najbardziej pokazowych manewrów, które Rosja przeprowadzała na Bałtyku w ostatnich latach. Uczestniczyło w nich około dziesięciu okrętów i korwet, które przećwiczyły odparcie ataku floty wroga. Ale chodziło nie tylko o działania obronne.
W trakcie manewrów Rosjanie przetestowali rakiety Kalibr, które są przeznaczone do niszczenia celów naziemnych na odległości do 2 tys. kilometrów. W latach 2015–2017 Rosja użyła około stu takich rakiet w Syrii. Władimir Putin nawet sugerował, że w razie potrzeby można je wyposażyć w głowice jądrowe. Z lądu Flotę Bałtycką wspierały rakiety Bastion, przeznaczone do zwalczania okrętów. W tym czasie w całym obwodzie kaliningradzkim trwały ćwiczenia jednostek rakietowych.