Wśród dziennikarzy, jak i u przedstawicieli opozycji, krąży wiele teorii, dlaczego PiS zdecydowało się na podjęcie na koniec roku tematu statusu sędziów w postaci tzw. ustawy dyscyplinującej. Jedna z nich dotyczy „przykrycia" sprawy Mariana Banasia, przynajmniej krótkoterminowo. Inna dotyczy konieczności mobilizacji twardej części elektoratu przed kampanią prezydencką.
O przyczyny zapytaliśmy naszych rozmówców z różnych ośrodków w ramach szeroko pojętego obozu Zjednoczonej Prawicy. Odpowiedzi są podobne. – Tu nie chodzi o żadne odwracanie uwagi. Tym bardziej o Banasia. To reakcja na działania środowiska sędziowskiego, które w najbliższym czasie doprowadziłoby do całkowitej anarchii i chaosu. Jesteśmy wszyscy świadomi powagi tej sytuacji – tłumaczy „Rzeczpospolitej" osoba dobrze zorientowana w sytuacji.