O taśmie na której miał zostać zarejestrowany szef rządu mówią kelnerzy skazani za udział w aferze taśmowej. Kelnerzy twierdzą, że to, co obecny premier mówi na tym nagraniu może być dla niego bardzo niewygodne pisze portal Onet.pl.
Nie wiadomo czy taśma rzeczywiście istnieje, a jeśli istnieje, to kto ją posiada i czy jest na niej coś, co można wykorzystać przeciwko premierowi polskiego rządu. W momencie sporządzenia nagrania Morawiecki pracował jeszcze w banku BZ WBK.
Kelnerzy skazani w sprawie mieli zeznać, że kilkanaście taśm, które są znane opinii publicznej, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Takich nagrań mają być bowiem setki.
– To są informacje, które są znane w Warszawie od 3-4 lat. To dostępne dla wszystkich dziennikarzy, w szczególności, którzy chcieliby sprawdzić - powiedział w Polsat News premier Mateusz Morawiecki. - Dlaczego niby teraz dotarli do tego? Oczywiście, że jest nieprzypadkowy czas. To sprawy, które już wielokrotnie były mielone w mediach. Zarówno te dotyczące nagranych rozmów z moim udziałem, jak i również inne. Jest rzeczą jasną, że komuś nadepnęliśmy bardzo poważnie na odcisk - dodał szef rządu.
przeprosiny
- Afera taśmowa, to afera PO. To, co powiedział pan kelner, raz podając jakieś informacje o jednym banku, raz o drugim, to oczywiście jego prawo zeznań. Ja sobie nie przypominam tego typu spraw i sądzę, że to nie jest przypadkowa data, że to teraz wyszło. Zresztą nie po raz pierwszy, bo to odgrzewany kotlet - ocenił.