"Przebrzmiała chwała kolonializmu". Chiny odpowiadają Wielkiej Brytanii

Chiny w ostrych słowach zareagowały na wypowiedź szefa brytyjskiego MSZ, ostrzegającego przed konsekwencjami, jeśli Pekin nie uszanuje zapisów chińsko-brytyjskiego traktatu z 1984 r. Chodzi o ostatnie protesty w Hongkongu.

Aktualizacja: 03.07.2019 12:07 Publikacja: 03.07.2019 11:52

Kolonialna flaga Hongkongu wywieszona przez demonstrantów w okupowanym przez nich budynku lokalnego

Kolonialna flaga Hongkongu wywieszona przez demonstrantów w okupowanym przez nich budynku lokalnego parlamentu

Foto: AFP

zew

Minister spraw zagranicznych Jeremy Hunt oświadczył, że Wielka Brytania potępia użycie przemocy wobec demonstrantów w Hongkongu. Szef MSZ dodał, że brytyjski rząd będzie bronił zapisów traktatu, zawartego między Wielką Brytanią a Chinami w 1984 r., w tym zasady jeden kraj - dwa systemy polityczno-prawne. Minister zaapelował do chińskich władz, by spróbowały zrozumieć, dlaczego mieszkańcy Hongkongu boją się, że ich podstawowe prawa i wolności są zagrożone.

- Mam nadzieję, że do niczego takiego nie dojdzie - powiedział brytyjski minister, pytany o ewentualne sankcje wobec Chin.

Na słowa Hunta zareagował rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang. - On (Hunt - red.) najwyraźniej snuje fantazje w przebrzmiałej chwale brytyjskiego kolonializmu, złym zwyczajem gestykulując i patrząc z góry na sprawy innych państw - oświadczył rzecznik na konferencji prasowej, cytowany przez AFP.

W Hongkongu trwają masowe protesty przeciw przepisom ekstradycyjnym, które umożliwiałyby sądzenie obywateli Hongkongu przed zależnymi od Komunistycznej Partii Chin sądami w Chinach właściwych.

W poniedziałek setki demonstrantów wdały się do budynku lokalnego parlamentu. Po kilku godzinach policja usunęła protestujących, używając m.in. gazu łzawiącego.

Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam potępiła zachowania protestujących, nazywając je "ekstremalnym użyciem przemocy". Lam ostrzegła, że władze Hongkongu "będą ścigać wszelkie nielegalne działania" podejmowane przez protestujących. - Mam nadzieję, że społeczeństwo wróci do normalności tak szybko, jak to możliwe - dodała.

Po powrocie do Chin Hongkong cieszy się dużą autonomią, funkcjonując według reguły "jeden kraj - dwa systemy". Mieszkańcy kraju cieszą się m.in. prawem do protestów i dostępem do niezawisłych sądów.

Jednak nowe przepisy ekstradycyjne wzbudziły w Hongkongu obawy, że prawo zostanie użyte do ograniczenia swobód obywatelskich i sądzenia prodemokratycznych aktywistów przez zależnych od komunistów sędziów. Po protestach władze zawiesiły prawo, ale nie doprowadziło to do uspokojenia sytuacji. Demonstranci domagają się całkowitego wycofania się władz z nowych przepisów, a część domaga się dymisji Lam.

Pekin potępił zamieszki w Hongkongu, podkreślając swoje zwierzchnictwo na tym "specjalnym regionem administracyjnym".

Polityka
Ukraina na barkach Europy
Polityka
Obawy o zdrowie Joe Bidena. Podczas debaty w 2024 roku „to nie było zmęczenie ani nieprzygotowanie”
Polityka
Rozmowy pokojowe z Rosją. Ukraińcy wyznaczyli Zełenskiemu czerwone linie
Polityka
Brytyjczycy wybierają Unię. Porozumienie zawarte w Londynie
Polityka
Ukraińcy zaniepokojeni. „Czasy proukraińskiego prezydenta w Polsce dobiegają końca"