- To jest tajemnicza sprawa, bo nie znam takich precedensów - podkreślił Sikorski. Decyzją prezydium Sejmu rozpoczęte we wrześniu posiedzenie będzie kontynuowane już po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 13 października.
- Myślę, co knują - dodał Sikorski stwierdzając jednocześnie, że doszedł do wniosku, iż przełożenie posiedzenia Sejmu przez PiS to "pozytywna wiadomość".
- Gdyby byli pewni zwycięstwa, nie potrzebowaliby tego robić. Muszą mieć jakieś wewnętrzne sondaże, które zwycięstwo stawiają pod znakiem zapytania - tłumaczył były szef MSZ.
Sikorski wezwał jednocześnie do "zachowania czujności".
Mówiąc o kończącej się kadencji Sejmu Sikorski stwierdził, że przez ostatnie cztery lata parlamentarna większość "z buta traktowała posłów opozycyjnych". Sikorski, który był w przeszłości marszałkiem Sejmu przypomniał, że - w odróżnieniu od byłego już marszałka Sejmu obecnej kadencji, Marka Kuchcińskiego - "nigdy nie wykluczył z obrad któregokolwiek z parlamentarzystów", choć przyznał, że "żałuje, iż nie wyrzucił (Krystyny) Pawłowicz za konsumpcję na sali".