Jak podkreślił w radiowej Trójce Radosław Fogiel, jeżeli chodzi o same barwy partyjne, w Senacie był remis. - Szalę na korzyść opozycji przeważają jednak senatorowie formalnie niezrzeszeni: Stanisław Gawłowski i Krzysztof Kwiatkowski, obaj z zarzutami prokuratorskimi - powiedział. Jak dodał, PiS dba o wartości w polityce, które "warte są czasem tego, by ponieść drobną porażkę". - Moglibyśmy mieć jednego senatora więcej, gdybyśmy poparli senatora Waldemara Bonkowskiego, który cztery lata temu wszedł z list PiS, ale został usunięty z partii za swoje wypowiedzi. Odebrał on jednak w tym roku głosy naszemu kandydatowi - podkreślił Fogiel. Wicerzecznik PiS ocenił, że "gdyby PiS poszło na kompromis ze swoimi zasadami, to sytuacja w Senacie byłaby zupełnie inna". - Naszym konkurentom nie przeszkadza fakt, że popierali kandydatów, co do których prokuratura ma poważne wątpliwości. Uznaliśmy jednak, że nie można być hipokrytą i usuwać kogoś z partii, by potem wystawić go na swojego kandydata. Zapłaciliśmy za to cenę, ale było warto - dodał.
Radosław Fogiel skonfrontował również ostateczny wynik PiS z przedwyborczymi badaniami, z których wynikało, że partia ta uzyska poparcie na poziomie 45 proc. - Sondaże są tylko sondażami. Każdy polityk chciałby mieć więcej mandatów, ale pamiętajmy, że udało nam się zachować większość sejmową przy jednym dodatkowym komitecie w parlamencie. To nasz ogromny postęp - powiedział.
Jak zaznaczył Fogiel, teraz przyjdzie czas na powyborcze analizy. - Trzeba zastanowić się nad własnymi błędami, przepływami elektoratów i tym, kto skąd brał poparcie. Będziemy wyciągać wnioski na przyszłość. Jest jednak za wcześnie, by mówić, że wszystko było nienaganne - zaznaczył polityk.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne i zdobyło w Sejmie 235 mandatów. Koalicja Obywatelska – 134 mandaty, KW SLD – 49, PSL – 30, Konfederacja – 11, a Mniejszość Niemiecka – jeden mandat. Zjednoczona Prawica ma także 48 senatorów, ale w izbie wyższej większość zdobyli przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych.