25-letni Pilip Szaurou, aktywista opozycyjnego ruchu młodzieżowego Młody Front, od 22 stycznia przebywa w areszcie śledczym w Mińsku. Wcześniej w jego mieszkaniu przeprowadzono rewizję. Na łamach niezależnych białoruskich mediów jego żona Wolha alarmuje, że w poniedziałek zostanie poddany przymusowym badaniom w podmińskim szpitalu psychiatrycznym w Nowinkach. Śledcza, która prowadzi sprawę, poinformowała kobietę, że jej mąż może spędzić tam nawet trzy tygodnie i że to „normalna praktyka". Jest oskarżony o chuligaństwo i według białoruskiego prawa grożą mu nawet trzy lata więzienia.
Wszystko przez pomnik słynnego rosyjskiego poety Aleksandra Puszkina, który znajduje się przy hotelu Biełaruś. Białoruska stolica otrzymała go w prezencie od nieżyjącego już mera Moskwy Jurija Łużkowa. 17 stycznia nieznani sprawcy pomalowali czerwoną farbą ręce poety. Rosyjska ambasada wydała nawet komunikat, w którym „wyraziła zaniepokojenie" z powodu „aktu wandalizmu". Tuż po tym mińskie MSW podało, że 25-latek osobiście stawił się na komendzie i do wszystkiego się przyznał.
Koledzy Szauroua z białoruskiego ruchu demokratycznego twierdzą, że w ten sposób opozycjonista postanowił zaprotestować przeciwko tak zwanej głębszej integracji Białorusi i Rosji. Negocjacje pomiędzy Mińskiem a Moskwą w sprawie jej szczegółów trwają od grudnia 2018 roku. W białoruskich niezależnych mediach i sieciach społecznościowych rozpętała się nawet dyskusja pomiędzy tymi, którzy potępiają uczynek opozycjonisty, i tymi, którzy go popierają. Ci drudzy przypomnieli pochlebne wiersze poety wobec cara w czasie tłumienia powstania listopadowego.
Obrońcy praw człowieka alarmują, że w poniedziałek w mińskim sądzie zapadły już wyroki w sprawie uczestników „nielegalnych protestów" przeciwko integracji z Rosją, które odbyły się w grudniu. Białoruski bloger Dzmitry Kazlou został skazany na 15 dni aresztu, siedmiu znanych opozycjonistów otrzymało wysokie grzywny.