Rząd kontynuacji, wbrew zapowiedziom i pozorom, wcale nie jest ciągiem dalszym tego co było. Zmiany strukturalne są najistotniejsze, choć najmniej widowiskowe.
Podzielnie kompetencji Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Środowiska obarczone jest ryzykiem sporów kompetencyjnych, choć w założeniu mają służyć lepszemu delegowaniu spraw i sprostaniu nowym wyzwaniom europejskim, w tym sporom z UE oraz klimatycznym. Ważne, że rząd przygotowuje się do nowych, również międzynarodowych, wyzwań, co należy zapisać mu na plus. Zresztą, ten rząd ma więcej plusów niż poprzedni. Brak w gabinecie nowych, kontrowersyjnych nazwisk. W dużej mierze jest to skład, który dowiózł PiS do kolejnych wygranych wyborów. A nie zmienia się zwycięskiej drużyny. Stąd zmiany są mniejsze, niż się spodziewano. Rząd został odmłodzony, a przywrócone Ministerstwo Skarbu, pod nowa nazwą, ma zmniejszyć nie tylko władztwo premiera Mateusza Morawieckiego i ministra Zbigniewa Ziobro, ale też osłabić wewnątrzrządowe tarcia między nimi.
Ciekawe, że PiS przyznaje się do błędu, przywracając Ministerstwo Skarbu, które sami zlikwidowali cztery lata temu. Jacek Sasin, w randze wicepremiera, stojący na czele Minister ds. Nadzoru Właścicielskiego, jawi się jako jedna z najpotężniejszych osób w rządzie - superminister.
Minusem są niedookreślone podziały kompetencyjne, które mogą skutkować chaosem, przed czym przestrzega Witold Waszczykowski i Ludwik Dorn. Niestety, dziennikarze podczas ogłaszania składu nowego rządu nie mogli zadawać pytań Jarosławowi Kaczyńskiemu i Mateuszowi Morawieckiemu, co nie świadczy dobrze o pewności decyzyjnej władzy. Prezes Kaczyński przyznał, że czeka nas „poważne spowolnienie gospodarcze, bo nie chcę używać słowa kryzys”, jednak dziennikarze nie mogli dopytać, czy rząd jest przygotowany na spowolnienie? Zaskakujące też, że nie poznaliśmy nowego ministra sportu.
Trudno będzie opozycji zaatakować ten rząd czymś nowym, wysunąć niezgrana argumenty. Nowi ministrowie, na obecny stan naszej wiedzy, nie wzbudzają kontrowersji, chyba że szokować miałyby przeszłe bliskie relacje zawodowe z czasów pracy nowego ministra finansów Tadeusza Kościńskiego w sektorze bankowym z Mateuszem Morawieckim.