Drugi dzień kampanii prezydenckiej przed wyborami 28 czerwca dobitnie pokazał, jak bardzo dynamiczne i zaciekłe jest to starcie. Sztab PiS przygotował niespodziankę dla opozycji. Dwie godziny po tym, jak Rafał Trzaskowski złożył podpisy pod rejestracją swojego komitetu, premier Mateusz Morawiecki poprosił Sejm o wotum zaufania.
– To sposób na pokazanie jedności całego obozu Zjednoczonej Prawicy, że jest silny mandat dla realizacji polityki inwestycyjnej i że tylko dobra współpraca między premierem a prezydentem ją gwarantuje – mówi nasz rozmówca znający strategię. Prezydent Duda podkreślał w czwartek, że to on zaproponował premierowi Morawieckiemu, by wystąpił o wotum zaufania dla rządu. – Polska dziś potrzebuje zgody i dobrego współdziałania. Spokojnej realizacji planów, która zapewni miejsca pracy – powiedział w Sejmie prezydent Andrzej Duda.
Przesłanie o zgodzie na szczytach władzy to teraz – poza planami inwestycyjnymi – lejtmotyw kampanii prezydenta. – Grozi nam choroba, którą nazwałbym immobilizmem. Immobilizm, czyli groźba pewnego klinczu, paraliżu. Ten immobilizm w czasie koronawirusa może być niezwykle groźny, bo może doprowadzić do marazmu, paraliżu instytucji państwa – mówił w Sejmie o konsekwencjach zwycięstwa opozycji premier Mateusz Morawiecki.
W tle była też próba wybicia z rytmu Rafała Trzaskowskiego, którego w kampanii niesie teraz akcja zbierania podpisów. – Wraca mobilizacja. Partia ma argumenty. Przypomnieliśmy różnicę między PiS a PO – przekonuje inny nasz rozmówca z obozu rządzącego. Po przemówieniu i debacie Morawiecki otrzymał wotum zaufania. Kilka minut później w Gdańsku swoje przemówienie rozpoczął kandydat KO Rafał Trzaskowski.
Potrzeba mobilizacji
Pomysł wotum zaufania i przemówienie premiera Mateusza Morawieckiego były przygotowywane w ścisłej tajemnicy. W kuluarach Sejmu pojawiło się w czwartek wytłumaczenie dodatkowego celu, jakiemu przyświecało. – Chodzi o pokazanie jedności w obozie, że konflikt na tle wyborów 10 maja to przeszłość. Przede wszystkim strukturom PiS, bez których prezydent nie wygra kampanii. Potrzebna jest mobilizacja i dodatkowa praca – przekonuje jeden z naszych rozmówców. To dostrzeżenie, że w PiS w ostatnich tygodniach i miesiącach nawet sami politycy tej partii mówili o pewnym rozprężeniu, braku dyscypliny i skupieniu się na sprawach poza kampanią wyborczą.