Wakacyjne ciepłe sobotnie popołudnie, Warszawa. Na placu Defilad demonstrują mieszkańcy stolicy. Wcześniej podobne wydarzenia odbywały się w niemal każdym dużym mieście w Polsce. Ale tym razem nie chodzi o sprzeciw wobec kolejnej kontrowersyjnej politycznie sprawy w kraju, ale o wsparcie dla Białorusi. „Wolna Warszawa dla Wolnej Białorusi" – pod takim hasłem zebrali się warszawiacy. – Wczorajsza demonstracja była wyjątkowa. To nie była demonstracja z udziałem polityków – mówi nam Michał Szczerba, który razem z fundacją Dom Białoruski w Warszawie był inicjatorem wydarzenia.
W trakcie spotkania przemawiał m.in. Kacper Sienicki, który w ubiegłym tygodniu trafił do białoruskiego więzienia i opuścił je w czwartek. W demonstracji wzięli też udział inni politycy opozycji oraz przedstawiciele warszawskiego ratusza – wiceprezydent Michał Olszewski, który zapewnił o wsparciu prezydenta Rafała Trzaskowskiego.
Solidarność w parlamencie
Jak mówi nam Szczerba, kolejne działania solidarnościowe z Białorusią muszą się skupić na wsparciu dla rannych zwolnionych z białoruskich więzień. – Pomoc, zwłaszcza lekarska, jest potrzebna tu i teraz. Trwa zrzutka Domu Białoruskiego, do której zachęcam. Nie chodzi o to, by za pół roku Polska zaczęła coś robić. Szybka reakcja powinna być adekwatna do szybkości tego, co się dzieje – podkreśla warszawski poseł PO. Z naszych rozmów wynika, że demonstracje solidarności będą kontynuowane w kolejnych dniach w miastach w Polsce.
Solidarność z Białorusią widać było też w parlamencie – Senat RP jako pierwszy przyjął rezolucję wobec sytuacji w tym kraju, i to jednogłośnie. Później politycy wznieśli biało-czerwone flagi Białorusi. Dyskusja nad rezolucją odbyła się bez większych emocji i sporów, chociaż w jej trakcie wicemarszałek Senatu Marek Pęk złożył poprawkę z fragmentem wzywającym do zajęcia stanowiska m.in. liderów europejskich partii politycznych (liderem EPL jest Donald Tusk), ale ostatecznie ją wycofał.
Rezolucja o solidarności z protestującymi Białorusinami i potępieniu Aleksandra Łukaszenki została też przyjęta przez Sejm. Tylko poseł Grzegorz Braun z Konfederacji nie wstał, gdy odczytywano tekst uchwały.