– Dzisiaj zostanie oficjalnie wysłane zaproszenie do przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych, do wszystkich formacji politycznych z KPRM, zaproszenie premiera Morawieckiego na spotkanie w najbliższą środę, którego tematem będzie sytuacja na Białorusi – oświadczył w poniedziałek rano w TVN 24 szef KPRM Michał Dworczyk. Jego słowa szybko potwierdził premier Morawiecki: – Teraz przed nami ponad trzy lata na współpracę. Współpracę między rządzącymi i opozycją. Dlatego zaprosiłem również przedstawicieli wszystkich obecnych w parlamencie partii opozycyjnych do dyskusji na temat Białorusi. Bo to dzisiejsze ognisko zapalne. Tu musimy działać wspólnie – powiedział szef rządu w Gdyni.
W ten sposób premier zaczyna nowy sezon polityczny i usiłuje wyprostować chaotyczny kurs łódki Zjednoczonej Prawicy, która nieubłaganie zdaje się dopływać do prawego brzegu zajętego przez Konfederację. A koło sterowe pewną ręką trzyma Zbigniew Ziobro, być może dlatego, że wszyscy inni zmęczeni politycznym latem pojechali na wakacje.
Racją bytu Solidarnej Polski jest teraz wyostrzanie sporu, co obecnie ma miejsce nawet wewnątrz obozu władzy w sposób całkowicie otwarty, jak w sprawie kuratora Grzegorza Wierzchowskiego po jego słowach o „wirusie LGBT". To w jego obronie stanął minister sprawiedliwości i jego ludzie, otwarcie krytykując decyzję ministra edukacji.
Narada z opozycją ma dotyczyć sytuacji na Białorusi, która obok pandemii jest głównym problemem ostatnich tygodni. W obu tych sprawach odpowiednie resorty mają nowych szefów i w obu brak jest konsekwentnej strategii rządu. W szkołach panuje chaos, liczba zachorowań jest bardzo wysoka, a dyplomatyczną inicjatywę w stosunkach z Mińskiem przejęła Litwa.
Zaproszenie premiera w trudnej sytuacji stawia opozycję. Borys Budka zapowiedział już, że przedstawiciele KO pojawią się na spotkaniu, ale daleki był od entuzjazmu. – Weźmiemy udział w rozmowach, jesteśmy do dyspozycji i gotowi do działania, ale wpierw musimy poznać szczegóły, których dziś nie ma – oświadczył.