Po utajnionym posiedzeniu Klubu PiS w nocy z wtorku na środę spodziewano się utraty przez Przemysława Gosiewskiego fotela szefa klubu. Media spekulowały, że chce się on podać do dymisji albo że Jarosław Kaczyński zażąda jego odwołania.
Tymczasem zdaniem rozmówców „Rz” posiedzenie klubu okazało się nieoczekiwanie zwycięstwem Gosiewskiego.
– Prezes uznał, że przeciw Przemkowi uknuto intrygę i ktoś celowo puścił plotkę do mediów o jego odwołaniu. Jednak nawet Kaczyński nie wie chyba, kto za tą intrygą miał stać. Tak czy inaczej pozycja Gosiewskiego uległa raczej wzmocnieniu niż osłabieniu – mówi „Rz” jeden z posłów.
Niektórzy spekulowali, że Gosiewski sam rozsiewał plotki o swoim odwołaniu, by się ratować. Kaczyński nie lubi bowiem działać pod dyktando mediów. Rzeczywiście – podczas wtorkowego spotkania z posłami prezes PiS zaprzeczył, że zamierza odwołać Gosiewskiego z funkcji. – To były informacje wyssane z palca – zaznaczył.
Gosiewski popadł w tarapaty po wypowiedziach na temat rzekomego uchylania się Ludwika Dorna od płacenia alimentów. Okazało się, że sam płaci niższe od Dorna alimenty, a jego była żona walczy w sądzie o ich podwyższenie. Po tych wydarzeniach szef klubu siedział w ostatniej, a nie pierwszej, ławie na sali obrad Sejmu.