Pawłowicz mówiła wówczas, że głosowanie korespondencyjne "narusza zasadę bezpośredniości wyborów" oraz "zasadę tajności wyborów" tworząc "bardzo realne zagrożenie odtajnienia głosów w drodze do wyborczego pudła" i "zagrożenie sfałszowania w tym czasie głosu".
- Za powszechność nie można zapłacić każdej ceny - ceny łamania innych zasad, bezpośredniości i tajności - mówiła Pawłowicz w trakcie debaty nad sprawozdaniem Komisji o projekcie ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób.
W dalszej części wypowiedzi Pawłowicz zwraca uwagę na możliwość powstania problemu "handlu pakietami wyborczymi i głosami" i "stworzy groźbę skupowania, nawet w dużych ilościach, co w Polsce jest bardzo realne". Mówiła przy tym o możliwości kupowania głosów od "46 proc. osób, które nie chodzą na wybory" i za "piwo lub 50 złotych swój głos odstąpią". Szacowała, że kupowanie głosów może dotyczyć "kilku lub kilkunastu procent głosów".
- Akt wyborczy, jeśli przyjmiemy korespondencyjne głosowanie, odbierze głosowaniu uroczysty charakter. To jest święto demokracji. Zbliży taki proces głosowania do banału przesłania PIT-u drogą pocztową - mówiła Pawłowicz.