– Poprosiłem wszystkich moich ministrów, by byli bardziej powściągliwi w tego typu sformułowaniach. Minister Czuma, tak jak i inni, przyjął tę uwagę – mówił wczoraj Donald Tusk.
Chodzi o słowa ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, że polskie służby wojskowe wiedziały, kto uprowadził geologa Piotra Stańczaka, oraz znały nazwiska porywaczy i członków ich rodzin. – Polski wywiad aż zdumiewająco szczegółowo opisał przywództwo tej bandy (...) ich przyjaciół w strukturach rządu Pakistanu – oznajmił minister sprawiedliwości. – Bardzo wielu ludzi we władzach pakistańskich sprzyja tym bandytom.
Jak dowiedziała się „Rz”, Czuma mógł ujawnić informacje pochodzące ze ściśle tajnego dokumentu opracowanego dzięki współpracy wywiadu polskiego i pakistańskiego. Premier, szefowie służb i sam minister omawiali go w sobotę.
Stąd ostra reakcja Pawła Grasia (PO), byłego koordynatora służb specjalnych, na słowa Czumy. „Włos mi się na głowie zjeżył” – mówił w mediach.
– W raporcie były wskazówki, nie było bezpośrednich zarzutów wobec funkcjonariuszy władz pakistańskich, które sugerował Czuma – tłumaczy „Rz” polityk z otoczenia premiera.