Bronisław Komorowski podkreśla, że najważniejsza kwestia, którą miała regulować ustawa ustalająca zasady współpracy prezydenta i rządu, została przez TK rozstrzygnięta. Największym problemem było to, kto ma reprezentować polskie stanowisko na unijnych szczytach. – Spór rozstrzygnięto na rzecz premiera. Przed prezydentem orzeczenie otworzyło drzwi na posiedzenia Rady Europejskiej (czyli spotkania szefów państw UE – red.), ale zasznurowało mu usta – mówi marszałek.
TK uznał w środę, że prezydent ma prawo jeździć na szczyty Unii, ale to premier przedstawia na nich stanowisko Polski (choć musi być ono uzgodnione z głową państwa).
Komorowski przyznaje, że Trybunał nie rozstrzygnął, co się stanie, jeśli orzeczenie nie będzie respektowane. Właśnie dlatego inni politycy PO wcale nie są przekonani, że z ustawy kompetencyjnej należy rezygnować. – Być może dobrze by jednak było unormować relacje prezydenta z premierem – mówi polityk z władz partii.
Rzecznik rządu Paweł Graś jest zdania, że należy poczekać, co będzie się działo przy wyjazdach na kolejne szczyty UE. Wiceszef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak zapowiedział wczoraj, że Lech Kaczyński prawdopodobnie wybierze się na szczyt 18 czerwca.
Zaskoczony tym jest szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz. Zwrócił uwagę, że szczyt będzie poświęcony finansom, które nie leżą w kompetencjach głowy państwa. Stasiak stwierdził, że to prezydent decyduje, gdzie chce się udać, i ma uprawnienia w dziedzinie bezpieczeństwa, „a to oznacza nie tylko bezpieczeństwo militarne, ale też finansowe”.