O tym, że przeszukano jego mieszkanie, Paweł Piskorski, szef Stronnictwa Demokratycznego, sam opowiedział wczoraj w TVN 24. – Czynności zostały przeprowadzone około 14. Na miejscu był prokurator, który osobiście nadzorował działania funkcjonariuszy – mówi „Rz” Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
Warszawska prokuratura od trzech lat bada legalność majątku byłego europosła. Według naszych informacji przeszukanie dotyczyło wątku dotyczącego dzieł sztuki. Piskorski utrzymuje, że to na ich sprzedaży w latach 90. zarobił około miliona zł.
Jego kolekcja miała liczyć około 100 pozycji, a składały się na nią m.in. obrazy, starodruki, kandelabry. Prokuratura ma jednak wątpliwości, czy kolekcja rzeczywiście istniała, a jeśli tak – czy aż tyle była warta.
Z informacji „Rz” wynika, że brak jest oryginału umowy sprzedaży (zachowała się jedynie kopia), a antykwariusz, któremu Piskorski miał sprzedać kolekcję, już nie żyje.
– Jak wynikało z dokumentów funkcjonariusze szukali oryginału umowy z antykwariuszem – komentuje przeszukanie Piskorski. – Ale odniosłem wrażenie, że był to pretekst, a funkcjonariusze chcieli poznać, co miałem w domu. Na pewno zaskarżę prokuratorską decyzję o przeszukaniu.