– Szykujemy się do ofensywy jesiennej, ona się rozpocznie we wrześniu. Parlament naprawdę będzie miał nad czym pracować – zapowiedział niedawno rzecznik rządu Paweł Graś, podsumowując 1000 dni rządu.
Andrzej Halicki (PO) wyliczał, że Sejm zajmie się m.in. ustawą zdrowotną, finansami publicznymi, poprawieniem ściągalności podatków, ograniczaniem biurokracji.
Dla tych, którzy oczekują reform, to dobra wiadomość. Jednak w ciągu niemal trzech lat rządów takich zapowiedzi było już kilka. Zaczęło się od exposé premiera Donalda Tuska w listopadzie 2007 r. Złożył wówczas ponad 190 obietnic, m. in.: radykalnego uproszczenia prawa podatkowego, stopniowego obniżania podatków, wprowadzenia zasady jednego okienka przy zakładaniu firmy, stworzenia sprawnego systemu zarządzania kryzysowego, a nawet nadania językowi migowemu statusu języka urzędowego.
Większości z tych zapowiedzi wciąż nie zrealizowano. Inne, takie jak jedno okienko, w praktyce okazały się nieskuteczne.
W lutym 2008 r. z okazji 100 dni funkcjonowania rządu premier przedstawił „Strategiczny plan rządzenia”. Były w nim cele rządu na 300, 1000 i 3000 dni. Część z nich, np. te dotyczące wysokości wzrostu gospodarczego, szybko zweryfikował kryzys.