Reklama
Rozwiń
Reklama

Politycy i trudne pytania wyborców

Władze lubią spotkania ze zwykłymi ludźmi. Ale tylko dopóki ktoś nie zacznie zadawać trudnych pytań

Publikacja: 19.08.2011 21:40

Grzegorz Napieralski w 2010 roku na budowie szpitala

Grzegorz Napieralski w 2010 roku na budowie szpitala

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Ma być pięknie: polityk opuszcza wygodny gabinet w ministerstwie i rusza w teren z gospodarską wizytą. Patrzy, jak obywatele sobie radzą, podpowiada, obiecuje, kiwa głową ze zrozumieniem. Oczywiście gdy na wyprawę ruszy polityk opozycji, to łączy się z mieszkańcami w gniewie i oburza na zaniedbania władzy. Wszystko skwapliwie odnotowują lokalne, a czasem nawet ogólnopolskie media. Do tego planu czasem wkrada się jednak element, który z hukiem rujnuje sielankowy obrazek. To obywatel.

"Gdzie jest droga?"

Jan Dziedziczak, poseł PiS i rzecznik rządu Jarosława Kaczyńskiego, twierdzi, że "jego premier" w przeciwieństwie do Donalda Tuska, który w ostatniej konfrontacji z rolnikiem jego zdaniem wypadł "zadziwiająco nieporadnie", potrafił z ludźmi rozmawiać.

– Zawsze słuchał tego, co mieli do powiedzenia, notował. Jak podczas wizyty pod Częstochową po trąbie powietrznej, którą potem nazywano złotą trąbą, bo mieszkańcy otrzymali tak korzystne odszkodowania – podkreśla.

 

Ale nie wszystkie spotkania Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami przebiegały tak różowo. Jesienią 2007 r. ówczesny premier wizytował w Łodzi budowę linii tramwaju regionalnego łączącego Łódź z Pabianicami i Zgierzem. Na środku drogi zorganizowano konferencję prasową.

Reklama
Reklama

Kaczyński nie mógł nic powiedzieć, bo z tłumu ktoś krzyczał: – Gdzie jest nasza droga? Gdzie jest S8?

W końcu premier mu przerwał: – Niech pan się uspokoi, jeszcze o tym będę mówił. Wiem o tym problemie.

I zadeklarował: – Jeżeli ja będę premierem, S8 będzie w Łodzi.

Inna łodzianka tłumaczyła z kolei Kaczyńskiemu, że prace drogowe na ulicy to cyrk przygotowany specjalnie na jego przyjazd.

"To hasełko"

Z niezmiernie dociekliwą starszą kobietą musiał się w 2010 r. zmierzyć szef SLD Grzegorz Napieralski. Swoje pomysły na służbę zdrowia przedstawiał na placu budowy warszawskiego szpitala. – Zdrowie jest bezcenne, musi być za darmo – przekonywał.

– Proszę mówić nam konkretami, bo to hasełko, że potrzebne są nam szpitale czy przedszkola, to my wszyscy wiemy – zagaiła go kobieta, przedstawiająca się jako "szary człowiek". A kiedy szef SLD tłumaczył, że służba zdrowia powinna być finansowana z budżetu państwa, dopytywała: – A skąd pan weźmie tę dużą dawkę pieniędzy?

Reklama
Reklama

"Pouciekaliście  jak szczury"

Do historii przeszła też inna rozmowa polityka z wyborcą. W 2002 r. Lech Kaczyński jako kandydat na prezydenta Warszawy podczas jednego ze spotkań na warszawskiej Pradze został zaczepiony słowami: – Partie żeście zmienili, pouciekaliście jak szczury.

–Panie, sp... pan! O, to panu powiem – odpowiedział Kaczyński. Słowna przepychanka trwała jeszcze chwilę. Zakończyła się słynnym już "sp... dziadu".

W wywiadzie dla "Rz" Lech Kaczyński tłumaczył później: "Polityk też ma prawo do obrony godności. Pierwszą serię obelg wytrzymałem, dopiero przy drugiej powiedziałem twardo, ale jak na praską ulicę łagodnie, żeby sobie poszedł".

– Te słowa niszczyły wtedy wizerunek Lecha Kaczyńskiego, bo przecież kreował się na prezydenta wszystkich Polaków, a tu okazało się, że jest ktoś, kto jest wykluczony z tej grupy. Wygrał te wybory, ale z tych słów musiał się gęsto tłumaczyć – mówi dr Marzena Cichosz, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.

"Proszę przeprosić!"

W 2005 r. olsztynianka Julita Kon zagrodziła drogę Donaldowi Tuskowi, żądając przeprosin za określenie "moherowa koalicja", którego lider PO użył w odniesieniu do koalicji PiS – Samoobrona – LPR.

– Proszę nas przeprosić za moherowe berety, bo obraził pan mnie i inne starsze panie. Poczułyśmy się urażone – wytykała Tuskowi Kon. Na koniec zapytała: – A pana mama w czym chodzi, w atłasowym kapeluszu?

Reklama
Reklama

Szef Platformy się bronił, że nie mówił o moherowych beretach, lecz o moherowej koalicji. Ale przeprosił.

Starcie z górnikami

Słowne ataki to jedno, ale są politycy, którzy bywali w większych opałach. W 1995 r. kandydat na prezydenta Aleksander Kwaśniewski miał złożyćkwiaty pod pomnikiem Porozumień Jastrzębskich na Śląsku. Czekali tam na niego górnicy ze sporym zapasem jajek, worków z sadzą, petard. Efekt? Kwaśniewski – bez szwanku, ochroniarze i szefowa jego kampanii Danuta Waniek – w sadzy. Przyszły prezydent wykrzykiwał: "Idźcie odpocząć i wytrzeźwiejcie" czy "Za to, co robicie, należałaby się wam pałka".

– To był rodzaj czynnej napaści, ale z powodów politycznych, nie gospodarczych – mówi "Rz" Waniek, która po ataku górników musiała udać się do okulisty. Podkreśla, że jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, ludzie i tak byli wtedy bardziej wyrozumiali dla polityków. – To był okres transformacji, elektorat trochę się wkurzał, ale więcej rozumiał i miał mniej pretensji niż dziś.

Mimo często nieprzewidzianych zwrotów akcji politycy ze spotkań z wyborcami nie rezygnują. Dr Cichosz radzi im, że najlepiej niewygodną rozmowę obrócić w żart. A jeśli się nie da, przynajmniej wysłuchać. – Polityk nie może odejść bez wysłuchania wyborcy. To zostałoby odebrane jako ogromna arogancja – podkreśla.

Ma być pięknie: polityk opuszcza wygodny gabinet w ministerstwie i rusza w teren z gospodarską wizytą. Patrzy, jak obywatele sobie radzą, podpowiada, obiecuje, kiwa głową ze zrozumieniem. Oczywiście gdy na wyprawę ruszy polityk opozycji, to łączy się z mieszkańcami w gniewie i oburza na zaniedbania władzy. Wszystko skwapliwie odnotowują lokalne, a czasem nawet ogólnopolskie media. Do tego planu czasem wkrada się jednak element, który z hukiem rujnuje sielankowy obrazek. To obywatel.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Włodzimierz Czarzasty nowym marszałkiem Sejmu. Jest pierwszy komentarz Nawrockiego
Polityka
Co planuje Donald Tusk na wybory 2027? Kulisy wyjazdowego posiedzenia klubu KO
Polityka
„Rzecz w tym”: „Faszyści z partii Razem”. Kto zawłaszczył patriotyzm? Bitwa o symbole na lewicy
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Polityka
W Senacie rotacji nie było. Małgorzata Kidawa-Błońska marszałkiem do końca kadencji
Opinie Ekonomiczne
USA kontra Chiny: półprzewodniki jako pole bitwy?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama