Podzielona Solidarność w rocznicę sierpnia

Związkowcy zarzucają sobie wzajemnie uleganie politykom, a Lech Wałęsa żałuje, że nie odebrał "S" sztandaru

Publikacja: 30.08.2011 21:36

Uroczystości w Szczecinie

Uroczystości w Szczecinie

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski

– Moim błędem było, że nie udało się zwinąć, schować, odebrać sztandaru "Solidarności", gdy był na to czas – powiedział "Rz" były prezydent Lech Wałęsa dzień przed 31. rocznicą podpisania w Stoczni Gdańskiej porozumień sierpniowych.

Były prezydent będzie dzisiaj honorowym gościem uroczystości. Zaprosiła go "Solidarność". Ale zapowiada, że do swoich dawnych kolegów ze związku nie przemówi. – Będę ostentacyjnie milczał – deklaruje Wałęsa.

W kolejną rocznicę swojego święta związek wchodzi mocno podzielony. Zwłaszcza sympatiami politycznymi. – Większość związkowców sprzyja PiS, bo ich program jest najbliższy "Solidarności". Ale są na pewno tacy, którzy wspierają Platformę, a nawet tacy, którzy deklarują, że zagłosują na SLD – mówił przed tygodniem w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Piotr Duda, przewodniczący związku.

Związkowcy, z którymi rozmawiała "Rz", zaznaczają, że zwaśnione strony dzieli stosunek "S" do rządzącej Polską koalicji PO – PSL. Część, skupionych wokół byłego przewodniczącego Janusza Śniadka i wiceszefa stoczniowej "S" Karola Guzikiewicza, opowiada się za ostrą polityką związku wobec rządu Donalda Tuska.

Natomiast stronnicy Piotra Dudy i Jerzego Borowczaka, jednego z przywódców strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 r., a obecnie posła PO, uważani są za ugodowych wobec rządu.

– Za kadencji Śniadka związek stał się przybudówką PiS. Teraz wreszcie jest normalnie. Można krytykować rząd, ale też być dla niego partnerem – odpowiadają zwolennicy obecnego szefa "S". Wytykają też Śniadkowi, że kandyduje w wyborach z list PiS.

– Czy umiarkowana polityka związku w stosunku do rządu przyniesie pozytywne rezultaty, pokażą najbliższe tygodnie – mówił we wczorajszym wywiadzie dla "Rz" Śniadek. – Układ sił w parlamencie nie pozwala na optymizm. Moim zdaniem najgorsze jest to, że związek traci swoją wyrazistość ideową.

– To trochę zbyt mocno powiedziane. Trudno mieć pretensje do władz związku, że szukają najlepszych rozwiązań, jak być skutecznym – łagodzi Roman Gałęzewski, szef "S" w Stoczni Gdańskiej. Ale przyznaje: – Jest różnica zdań w związku.

Jeszcze przed dwoma tygodniami w rozmowie z "Rz" stawiał znacznie ostrzejszą tezę. – Duda działa na szkodę związku. Działania Dudy nie przynoszą pożytku ani związkowi, ani pracownikom, których interesów ma bronić "Solidarność" – mówił wówczas.

Do ostrej wymiany zdań doszło również podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Komisji Krajowej związku zwołanej po tym, jak Duda na sierpniowe uroczystości zaprosił wyłącznie przedstawicieli władz: prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsę. Stoczniowa "S" w odpowiedzi zaprosiła prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, a Duda zarzucił im działanie na szkodę związku.

Komisja zaczęła się mocnym akcentem – od wyproszenia z sali Borowczaka. – Usiłował kręcić sobie klip wyborczy na tle posiedzenia komisji – mówi "Rz" Guzikiewicz.

– Nieprawda. Udzielałem wywiadu jednej z telewizji, ale ponieważ wiceprzewodniczący związku powiedział, że posiedzenie komisji jest zamknięte, wyszliśmy do innej sali – przekonuje Borowczak.

Według informatorów "Rz" Duda miał też forsować przyjęcie stanowiska o poparciu związku dla wszystkich środowisk, które nawiązują do etosu "S". Część związkowców uznała, że w ten sposób daje zielone światło Platformie, i zgłosiła własny projekt. Duda przegrał jednym głosem. Działacze wymogli na nim, by "S" mocniej akcentował krytyczne stanowisko wobec rządu. – Wszystkie sprawy zostały załagodzone. Podaliśmy sobie ręce – przekonuje Gałęzewski. Związkowcy zapewniają, że podczas dzisiejszych głównych uroczystości w Gdańsku nie dojdzie do antyrządowych manifestacji. Pojawią się na nich przedstawiciele władz. Odczytany zostanie specjalny list od prezydenta Polski.

Natomiast Jarosław Kaczyński pojawi się w Gdańsku dzień później – 1 września. Spotka się ze stoczniowcami w sali BHP, gdzie podpisano porozumienia.

Z kolei we wtorkowych uroczystościach rocznicowych w Szczecinie wziął udział wicepremier i lider PSL Waldemar Pawlak

. – To miejsce jest wyrzutem sumienia dla władz państwa polskiego, tu, gdzie rodziła się "Solidarność", brakuje dziś gospodarza – mówił. Od zgromadzonych przed stocznią ludzi dostał brudną, poszarpaną polską flagę z jednego ze stoczniowych masztów. Pawlak ją pocałował i zapewnił, że jego wizyta to nie kampania wyborcza.

Polityka
Liderzy koalicji bez premiera. „To jest moment przesilenia”
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Polityka
Szczucki: Mówi się, że Giertych z Sikorskim szykują zamach na Tuska
Polityka
Zbigniew Ziobro po raz siódmy nie stawił się przed komisją śledczą ds. Pegasusa
Polityka
Roman Giertych wstępuje do Platformy Obywatelskiej
Polityka
Wipler: Jako cała Konfederacja szykujemy się do wejścia do rządu
Polityka
Paweł Szefernaker: Chcielibyśmy, by relacje Karola Nawrockiego z rządem były dobre