– Moim błędem było, że nie udało się zwinąć, schować, odebrać sztandaru "Solidarności", gdy był na to czas – powiedział "Rz" były prezydent Lech Wałęsa dzień przed 31. rocznicą podpisania w Stoczni Gdańskiej porozumień sierpniowych.
Były prezydent będzie dzisiaj honorowym gościem uroczystości. Zaprosiła go "Solidarność". Ale zapowiada, że do swoich dawnych kolegów ze związku nie przemówi. – Będę ostentacyjnie milczał – deklaruje Wałęsa.
W kolejną rocznicę swojego święta związek wchodzi mocno podzielony. Zwłaszcza sympatiami politycznymi. – Większość związkowców sprzyja PiS, bo ich program jest najbliższy "Solidarności". Ale są na pewno tacy, którzy wspierają Platformę, a nawet tacy, którzy deklarują, że zagłosują na SLD – mówił przed tygodniem w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Piotr Duda, przewodniczący związku.
Związkowcy, z którymi rozmawiała "Rz", zaznaczają, że zwaśnione strony dzieli stosunek "S" do rządzącej Polską koalicji PO – PSL. Część, skupionych wokół byłego przewodniczącego Janusza Śniadka i wiceszefa stoczniowej "S" Karola Guzikiewicza, opowiada się za ostrą polityką związku wobec rządu Donalda Tuska.
Natomiast stronnicy Piotra Dudy i Jerzego Borowczaka, jednego z przywódców strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 r., a obecnie posła PO, uważani są za ugodowych wobec rządu.