"Wierzę, że nie jest intencją Premiera aspirowanie do roli marginesu społecznego. Jednak takie przyzwolenie na agresję fizyczną i słowną ze strony najwyższego urzędnika państwowego nie byłoby możliwe w żadnym cywilizowanym demokratycznym europejskim państwie. Premier wysyłając sygnał do zaprzyjaźnionych mediów, że jestem osobą, która nie zasługuje na szacunek, również dopuszcza się agresji" - czytamy w oświadczeniu.

"Ta agresja dotyka bardzo wielu ludzi w Polsce. Markowi Rosiakowi odebrała życie. Nie godzę się na takie standardy" - zaznacza Stankiewicz.

"Patrzenie na ręce władzy jest obowiązkiem dziennikarza, jego dociekliwość - zaletą. To gwarant demokracji. Najwyraźniej dla polityków rządzącej partii to prowokacja, którą należy tępić, nawet fizycznie. Uważam postawę Premiera za znacznie groźniejszą niż niekontrolowany atak posła Niesiołowskiego, który wiedział, że pozostanie bezkarny i jak widać nie pomylił się" - ocenia Stankiewicz.