Reklama

Przypadki żelaznej marszałek

Ma na pieńku z opozycją i związkowcami. Media jej nie oszczędzają. Mimo to pewnie pnie się po szczeblach kariery.

Publikacja: 30.12.2013 12:00

Gdy obejmowała stanowisko marszałka Sejmu po Grzegorzu Schetynie, komentatorzy zastanawiali się, czy potrafi tak jak on prowadzić sprawy Izby i współpracować z opozycją.

Dziś już wiadomo, że do sprawności Kopacz na tym stanowisku nie można mieć żadnych zastrzeżeń. A współpraca z opozycją nie jest potrzebna ani koalicji, ani samej marszałek.

Politolodzy zastanawiali się, czy Kopacz nie będzie nadmiernie emocjonalnie reagowała na ataki pod adresem Donalda Tuska, ale te przewidywania również się nie sprawdziły. Marszałek jest osobą chłodną i opanowaną. Pod jej kierownictwem Sejm został całkowicie podporządkowany interesom premiera i Platformy. Nic dziwnego, że po grudniowym posiedzeniu Rady Krajowej PO Kopacz stała się oficjalnie politykiem numer dwa w partii. Po Schetynie przejęła nie tylko fotel marszałka Sejmu, ale i funkcję pierwszej wiceprzewodniczącej partii. W rzeczywistości jednak pełniła tę rolę od dawna, jeżdżąc na gorące narady do Kancelarii Premiera i realizując pomysły jego współpracowników.

Zamrażarka Kopacz

Kopacz była jednym z najgorzej ocenianych ministrów zdrowia (przebił ją dopiero Bartosz Arłukowicz). Jako marszałek nie ma dobrej opinii wśród opozycji.

– To urocza kobieta, ale jako polityk rządzi żelazną ręką w aksamitnej rękawiczce – mówi Zbyszek Zaborowski z SLD, w Sejmie zasiadający z przerwami od 1993 r. – Pilnuje w mniejszym stopniu dobrej legislacji, a w większym jak najszybszego załatwiania spraw.

Reklama
Reklama

Pani marszałek szczyci się, że zlikwidowała sejmową zamrażarkę, bo projekty ustaw wchodzą pod obrady Sejmu w kolejności dostarczania. Ale kiedy trzeba, wyciąga ją z lamusa. Tak było, gdy PiS domagało się informacji premiera na temat przebiegu wyborów szefa PO na Dolnym Śląsku. Po tych wyborach do mediów wyciekły nagrania, z których wynikało, że mogło dojść do korupcji politycznej.

Marszałkini oznajmiła, że ma cztery miesiące na udzielenie odpowiedzi na taki wniosek. Oburzony Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS, wytknął Kopacz, że zastosowała zamrażarkę: – W sprawach niewygodnych dla premiera pani marszałek chowa do szuflady wnioski opozycji, by opinia publiczna nie mogła poznać szczegółów działań instytucji państwowych – oburzał się.

– Kopacz wpisuje się w proces degradacji pozycji parlamentu – mówi „Rz" Kazimierz Michał Ujazdowski z PiS. – Tusk, mianując ją na to stanowisko, złamał paradygmat, że marszałkiem zostaje polityk z własną pozycją i autorytetem. Kopacz nie ma ani jednego, ani drugiego.

Poseł PiS dodaje, że każdy marszałek jest związany z obozem rządzącym i dba o jego interesy. – Ale o pani marszałek można powiedzieć, że spełnia rolę wykonawczą wobec premiera Tuska, całkowicie zaniedbując zadania związane z troską o autorytet parlamentu – zaznacza.

Ujazdowski również padł ofiarą zamrażarki Kopacz. Zgłosił projekt zmian w regulaminie Sejmu, które jego zdaniem poprawiłyby pozycję i autorytet Izby. Chodziło m.in. o to, by o wysłuchaniu publicznym dotyczącym projektów ustaw decydowała jedna trzecia komisji sejmowej zajmującej się daną sprawą, a także by premier, udając się na szczyt Unii Europejskiej, prezentował w Sejmie stanowisko rządu wypracowane na szczyt. Projekt, który został poparty przez wszystkie ugrupowania z wyjątkiem PO, od czterech miesięcy czeka na trzecie czytanie. – Z różnymi formami zamrażarki sejmowej się spotykałem, ale blokowanie trzeciego czytania to autorski wkład pani Kopacz w proces zwijania się parlamentaryzmu – mówi poseł z 18-letnim stażem w Sejmie. – Ona zupełnie nie jest zainteresowana, by parlament miał silniejszą pozycję ustrojową. By np. stał się współgospodarzem polityki europejskiej, tak jak jest w Niemczech.

Ujazdowski dodaje, że gdy dwa lata temu prośbę o zmianę procedury opiniowania aktów europejskich zgłosił Radosław Sikorski, szef MSZ, to również nie został poważnie potraktowany przez marszałek Sejmu.

Reklama
Reklama

Ale Ryszard Zbrzyzny z SLD, w Sejmie od 1991 r., wcale nie uważa Kopacz za złą marszałek.

– Przeciwnie, ma ona wiele zalet – mówi. – Jest sprawna i dobrze zorganizowana. Może tylko nadmiernie ulega rządowi i pozwala w ekspresowym tempie przeprowadzać ustawy, które w ogóle tego nie wymagają. Pewnie dlatego ma takie dobre notowania u premiera.

Chytra baba z Sejmu

Kopacz najbardziej na pieńku ma z PiS. Pod koniec października całkiem poważnie zastanawiała się nad możliwością likwidacji sejmowego zespołu Antoniego Macierewicza, powołanego do wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Zaapelował o to Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz z SLD, która zginęła w tej katastrofie. Kopacz chyba spodobał się pomysł, bo oznajmiła, że musi dbać o wizerunek Sejmu i dlatego zamierza ocenić działalność zespołów parlamentarnych. – Spotkamy się ze specjalistami i z Prezydium Sejmu i przedyskutujemy ramy prawne, w których funkcjonują zespoły – zapowiedziała dziennikarzom.

Jednak po spotkaniu z prawnikami oznajmiła, że „na razie" żadnych zmian przepisów dotyczących zespołów parlamentarnych nie będzie. Zapewne dlatego, że prawnicy dosyć jednomyślnie stwierdzili, iż marszałek nie może zlikwidować zespołu bez woli jego członków. Całą tę sytuację Kopacz zręcznie obróciła na swoją korzyść, bo swoją decyzję uzasadniła przestrzeganiem zasad demokracji. Powołała się przy tym na konstytucję, która każdemu obywatelowi zapewnia wolność wyrażania poglądów.

Zapowiedziała też skargę na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do komisji etyki po debacie na temat referendum edukacyjnego. Kaczyński stwierdził, że Kopacz kazała Straży Marszałkowskiej siłą usunąć z galerii przedstawicieli wnioskodawców, w tym kobiety. Oburzona Kopacz odparła, że Straż działała zgodnie z prawem, a ona żadnych instrukcji nie wydawała.

Swoje porachunki z marszałkinią mają też związkowcy. To Ewa Kopacz podjęła decyzję, że nie wpuści na sejmową galerię przedstawicieli NSZZ „Solidarność" na czas debaty nad wnioskiem o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, pod którym podpisało się 2,5 mln osób. W rezultacie doszło do zablokowania gmachu Sejmu przez rozwścieczonych związkowców, którzy uznali, że ze strony marszałkini była to prowokacja. Sama Kopacz zyskała wówczas przydomek „karbowa", gdy konsekwentnie nie dopuszczała do dyskusji nad głosowanymi poprawkami. Śladem marszałek Sejmu poszedł Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu, i również nie wpuścił związkowców na debatę w tej sprawie.

Reklama
Reklama

– Należało wpuścić związkowców na galerię – mówi Zaborowski. – Byli autorami projektu, a w takim przypadku gości należy zapraszać.

Media też nie są pani marszałek szczególnie przychylne. Gdy w styczniu ubiegłego roku Ewa Kopacz przyznała sute, bo wynoszące po kilkadziesiąt tysięcy złotych nagrody sobie i wicemarszałkom Sejmu, Internet natychmiast ochrzcił ją mianem nowej chytrej baby z Radomia (tak została nazwana kobieta, która z wigilii zorganizowanej przez miasto dla najuboższych mieszkańców wyniosła kilka butelek oranżady). Kopacz tłumaczyła wówczas, że premie są przyznawane od lat na takich samych zasadach.

Zadeklarowała wówczas, że oprócz zamrożenia premii do końca kadencji być może należałoby powołać zespół, który oceniłby zasady wynagradzania parlamentarzystów w Europie i wypracował nowe zasady na potrzeby Prezydium Sejmu, „skoro dotychczasowe ramy się wyczerpały i nie ma dla nich akceptacji".

– Nie słyszałem, by jakikolwiek zespół był powołany – mówi „Rz" Ujazdowski. – Zresztą powołanie zespołu to jest najlepszy sposób rodem z PRL, żeby sprawy nie załatwić.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Jarosław Kaczyński: PiS przygotował projekt zmian w ochronie zdrowia
Polityka
Rzecznik rządu: PiS z Konfederacją i Braunem u władzy to najgorszy scenariusz dla Polski
Polityka
Co musi poprawić Donald Tusk? O to zapytano wyborców różnych partii
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Święta u polityków. Pałac bez Chanuki, Sejm bez szopki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama