Prezydent brał udział w apelu dla uczestników Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Oddział, którego twórcą był późniejszy marszałek Józef Piłsudski wyruszył z Krakowa na teren zaboru austriackiego (w kierunku Kielc). Jak przypomina TVP Parlament, według historyków, akcja 160 osobowej grupy nie miała znaczenia militarnego, ale "kadrówka" dała początek Legionom Polskim walczącym o niepodległość w I wojnie światowej.
- Życzę wszystkim, aby na tej drodze nieśli i przeżywali wspomnienia nie tylko marzeń naszych dziadów i pradziadów, ale aby wszyscy nieśli marzenia o tym, żeby Polska się umacniała. Aby polska niepodległość odzyskana w 1918 roku, ponownie uzyskana 25 lat temu, była źródłem naszej dumy i radości - mówił Komorowski.
Nie wszyscy dobrze go przyjęli. Pojawiły się gwizdy i okrzyki: "bez honoru", "WSI-KGB". - W nawiązaniu do krzyków, chciałem zapytać, czy jest lekarz wojskowy. Jeśli jest, to proponowałbym zastosować tą samą metodę, znaną z czasów armii austro-węgierskiej: lewatywę, to dobrze robi na głowę - odparła głowa państwa.
To nawiązanie do jednej z postaci z powieści Jaroslava Haška, której akcja rozgrywała się w dawnym zaborze austriackim. Był tam lekarz, który na każdą chorobę ordynował tę metodę.
O gwizdach prezydent mówił też niedawno przed 70. rocznicą Powstania Warszawskiego. Co roku politycy związani z PO są tam wygwizdywani podczas uroczystości pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach. - Byłoby niepoważne, gdyby zachowanie naprawdę wąskiej grupki ludzi mogło zniechęcać do uczestniczenia w tym wydarzeniu - przekonywał. Czytaj więcej