Pawilon wystaw na Wiejskiej

Posłowie coraz częściej traktują polityczne gmachy jak sale wystaw. To miłość do sztuki czy haczyk na wyborców.

Publikacja: 09.08.2014 05:01

To może być jedno z najgorętszych wydarzeń kulturalnych sezonu. Współpracująca z Twoim Ruchem wicemarszałek Wanda Nowicka organizuje w Sejmie wystawę karykatur polityków. – O tym, kto zostanie sportretowany, zdecydują artyści. Rysunki nie mają nikogo obrażać, tylko pokazać, że posłowie mają poczucie humoru – przekonuje Nowicka.

Jak ekspozycja zostanie odebrana przez posłów? Wicemarszałek mówi, że „liczy na ich dystans", jednak już raz objęcie przez nią wystawy patronatem skończyło się przeniesieniem jednego z jej elementów do toalety.

Coraz większe zainteresowanie tą formą działalności oprócz Wandy Nowickiej wykazują też inni parlamentarzyści i europosłowie. Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że posłowie swoją wystawienniczą pasję powinni trochę okiełznać.

Zapchany kalendarz

Wystawa karykatur ma się odbyć dopiero po Nowym Roku, bo w Sejmie na wolne miejsce trzeba obecnie czekać miesiącami. – Coraz trudniej o termin – przyznaje Nowicka.

Pojawienie się nowej mody potwierdzają dane Kancelarii Sejmu. Wynika z nich, że w samym 2013 roku w Sejmie były aż 43 wystaw. Biorąc pod uwagę fakt, że najczęściej się je organizuje w tzw. tygodniach sejmowych, których było 27, niemal podczas każdego posiedzenia posłowie mogli oglądać dwie wystawy. Najczęściej organizuje się je w hallu na piętrze oraz nieopodal szatni. Dochodzą do tego ekspozycje w Senacie.

W tym roku może paść kolejny rekord, bo do rozpoczęcia sejmowych wakacji były już 24 wystawy. W powakacyjnych planach jest m.in. ekspozycja „Odczarować zespół Downa", którą zaplanował poseł PiS Robert Telus i „Roztoczański Park Narodowy" posłanki PSL Genowefy Tokarskiej.

Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu uważa, że niektóre z wystaw dotyczą niszowej tematyki albo są marnej jakości. – Równie dobrze mogłyby się nie odbyć – komentuje.

Przykładowo w tym roku wystawę „Małe elektrownie wodne" zorganizował niegdyś związany z PiS Ludwik Dorn, a ekspozycję o Górach Izerskich – Zofia Czernow z PO.

Ciupaga przeciw gejom

Sens innych wystaw można kwestionować z uwagi na związane z nimi kontrowersje.

Poseł Rozenek protestował przeciw wystawie, którą w listopadzie ubiegłego roku zorganizował Stanisław Wziątek, poseł SLD i zapalony myśliwy. Elementem ekspozycji były obrazy i rzeźby o tematyce myśliwskiej, a pomysł nie spodobał się posłom broniącym w Sejmie praw zwierząt. – Wyrażałem głośne protesty wobec działalności osób, które uprawiają sport polegający na zabijaniu dla przyjemności – relacjonuje Rozenek.

Jeszcze większe emocje wywołała wystawa o związkach partnerskich, którą przed rokiem otworzyli Wanda Nowicka i Robert Biedroń z TR. Przedstawiała kolorowe zdjęcia par homoseksualnych z zachodniej Europy z podpisami wychwalającymi możliwości zalegalizowania związku. Fotografie polskich par były czarno-białe, co symbolizowało ich smutną sytuację.

Stanisław Pięta z PiS zapowiedział, że wystawę potraktuje ciupagą. Obietnicy nie spełnił, za to jego klubowy kolega Marek Suski porwał jeden z elementów, by przenieść go do toalety dla niepełnosprawnych. Sprawa trafiła do komisji etyki, jednak ta uznała jego wybryk „za chłopięcy, głupi żart".

W tym roku emocje mogą wrócić za sprawą wystawy, którą w październiku organizuje Beata Gosiewska z PiS. Chce pokazać pamiątki po Przemysławie Gosiewskim, swoim mężu zmarłym w katastrofie smoleńskiej, który był wicepremierem w rządzie PiS.

– Elementem będą zdjęcia, gabloty z podziękowaniami od różnych organizacji, należące do niego gadżety i upominki – zapowiada Beata Gosiewska.

Pomysł może budzić kontrowersje, bo choć pamięć o Gosiewskim kultywuje prawica, ta postać budzi mieszane emocje wśród polityków lewicy. W dodatku w Sejmie honorowało się dotąd wystawami głównie postaci ogólnonarodowego formatu, takie jak Henryk Sienkiewicz, Jan Paweł II czy Bronisław Geremek.

Limity w Brukseli

Wanda Nowicka mówi, że otwierając w Sejmie wystawę o związkach partnerskich, nie kierowała się celami politycznymi.

Jednak politolog dr hab. Rafał Chwedoruk twierdzi, że taka kalkulacja gra tutaj kluczową rolę. – Politycy próbują w ten sposób dotrzeć do grupy docelowej, która jest często niewielka, jednak w wypadku ich elekcji może się wydawać kluczowa – komentuje.

Większe emocje niż w Sejmie polityczne wystawy budzą w Parlamencie Europejskim

Paweł Kowal, do niedawna europoseł Polski Razem Jarosława Gowina, uważa zaś, że narastająca moda na organizowanie wystaw może też się wiązać z tym, że politycy coraz częściej zredukowani są do roli guzików do głosowania.

– W Sejmie ma to mniejsze znaczenie, bo posłowie mimo wszystko mają coś do roboty. W europarlamencie, jeśli ktoś nie znajdzie swojej niszy, to kompletnie nie ma się czym zająć – argumentuje.

W Brukseli zainteresowanie europosłów organizacją jest tak duże, że kierownictwo europarlamentu musiało wprowadzić specjalne limity.

Jednak i tak niektórzy potrafią je obejść. – W kadencji z lat 2004–2009 każdy europoseł mógł zrobić jedną wystawę, a w latach 2009–2014 dwie. Ja jednak w każdej z kadencji zrobiłem pięć. Można przykładowo wykorzystać limit innego posła – opowiada Ryszard Czarnecki z PiS.

Jedna z jego wystaw, poświęcona postępom polskiej laryngologii, cieszyła się szczególną popularnością, bo europosłowie mogli nieodpłatnie przebadać słuch. Takie atrakcje nie są jednak w Brukseli niczym szczególnym.

– Do PE nie wchodzą wycieczki, więc trudno liczyć na przypadkowego zwiedzającego, podczas otwarcia trzeba przyciągnąć widza poczęstunkiem i muzyką – mówi były europoseł PO Bogusław Sonik.

Cenzura Buzka

Specyfika Parlamentu Europejskiego sprzyja wyostrzeniu ideowego przekazu wystaw, więc w Brukseli o wiele częściej niż w Warszawie dochodzi na tym tle do skandali. Wyjątkowo często uczestniczą w nich europosłowie z Polski.

W 2005 r. przepychanką z ochroniarzami skończyła się próba otwarcia przez ówczesnego posła LPR prof. Macieja Giertycha wystawy o aborcji, której elementem było zdjęcie dzieci w obozie koncentracyjnym. – Doszło do dantejskich scen. Jedna z Portugalek przyznała się do aborcji, a pewna Niemka wykrzykiwała, że bił ją mąż, a teraz jest w szczęśliwym związku z kobietą – relacjonuje Czarnecki.

Dwa lata później władze Parlamentu Europejskiego ocenzurowały rzekomo zbyt drastyczną wystawę dotyczącą Czeczenii, którą zorganizował ówczesny europoseł PiS Konrad Szymański. Jednak najgłośniej było o interwencji w treść ekspozycji na temat katastrofy smoleńskiej, którą w 2011 r. w Brukseli wystawiło PiS.

Z podpisów wynikało m.in., że „profesor Lech Kaczyński był najwybitniejszym polskim politykiem po II wojnie światowej", a niszcząc wrak rosyjscy, żołnierze wykonywali „radosne gesty". Władze PE kazały podpisy zakleić.

Sprawiało to wrażenie wojny polsko-polskiej, bo przewodniczącym PE był wtedy Jerzy Buzek. Wystawę chciało później pokazać w Sejmie PiS, jednak nie zgodził się na to ówczesny marszałek Grzegorz Schetyna, a ekspozycja trafiła ostatecznie do pokojów klubu parlamentarnego.

Narastający trend

– Polscy politycy będący w pewnym sensie na emigracji odczuwają większą potrzebę akcentowania swojej kultury i przekonań – komentuje specyficzny charakter wystaw w europarlamencie dr hab. Rafał Chwedoruk.

Dodaje, że akurat jemu coraz większa moda na organizowanie przez polityków ekspozycji nie przeszkadza. – W pewnym sensie wiąże się to z odnawiającym się etosem kultury inteligenckiej. Posłowie coraz częściej studiują, uczą się cytatów, a wystawy organizują, by pokazywać swoją wrażliwość na kulturę wyższą – tłumaczy.

Dodaje, że ten trend będzie narastał, a jedynym ograniczeniem będzie ilość miejsca w sejmowych i europarlamentarnych kuluarach.

Co zaradniejsi politycy już teraz potrafią sobie jednak z tym ograniczeniem poradzić. Kilka tygodni temu wystawę współorganizowaną przez polityka PO Tadeusza Rossa mogli oglądać... pasażerowie na stacji metra Pole Mokotowskie. Dotyczyła malarstwa osób niepełnosprawnych, jednak podpisy pod obrazami były niemal nieczytelne. O wiele większą czcionką napisano nazwisko polityka, którego przedstawiono jako „mecenasa".

To może być jedno z najgorętszych wydarzeń kulturalnych sezonu. Współpracująca z Twoim Ruchem wicemarszałek Wanda Nowicka organizuje w Sejmie wystawę karykatur polityków. – O tym, kto zostanie sportretowany, zdecydują artyści. Rysunki nie mają nikogo obrażać, tylko pokazać, że posłowie mają poczucie humoru – przekonuje Nowicka.

Jak ekspozycja zostanie odebrana przez posłów? Wicemarszałek mówi, że „liczy na ich dystans", jednak już raz objęcie przez nią wystawy patronatem skończyło się przeniesieniem jednego z jej elementów do toalety.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Polityka
Koniec Trzeciej Drogi. Czy ludowcy myślą o sojuszu z Platformą Obywatelską?
Polityka
Kołodziejczak: Minister nie do końca korzystał z mojej pomocy. Siekierski: Szkodził jedności koalicji
Polityka
Czy Karol Nawrocki będzie miał dostęp do tajemnic NATO? ABW odpowiada
Polityka
Donald Tusk po posiedzeniu RBN: Postawiłem kwestię wiarygodności wyborów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Polityka
Andrzej Duda: W tej sprawie rząd i ja mówimy jednym głosem