Sasin na pytanie RMF FM o płacenie podatków w Warszawie przyznał: "Nie płacę, ponieważ - jak mówię - Warszawa nie dała mi żadnej oferty, która by mnie do tego skłoniła. Ja wierzę, że Polacy, warszawiacy, w ogóle: ludzie patrzą na to wszystko racjonalnie i płacą podatki tam, gdzie im się to po prostu opłaca" - powiedział kandydat PiS na prezydenta stolicy.
Jego zdaniem, bardzo wielu tych, którzy mieszkają w Warszawie, płaci podatki zupełnie gdzie indziej. - Warszawa-stolica nic im nie daje w zamian za to, że przenieśliby tutaj swoje podatki - uważa Sasin.
Na stwierdzenie Konrada Piaseckiego o tym, że "ciężko wygrać z urzędującym prezydentem, a w "Lemingradzie" wygrać z wiceprzewodniczącym Platformy - to chyba "mission impossible", Sasin przyznał, że nie lubi określenia "Lemingrad", gdyż "jest w jakimś stopniu obraźliwe wobec tych, których nazywa się lemingami". Polityk PiS stwierdził, że swoją kampanię stara się kierować również do takich osób.
- Często jest tak, że wielu kandydatów zostawia ich na boku. Mówią: to są jacyś ludzie-"słoiki", przyjechali tutaj, nie są związani z Warszawą. Myślę, że to jest wielki potencjał Warszawy - powiedział.
Pytany o rozmiar swojej kampanii, Sasin stwierdził, że nie chodzi o to, żeby wydać setki tysięcy złotych czy miliony złotych na kampanię i zawiesić całe miasto plakatami. - Są przykłady osób, które rzeczywiście zawiesiły miasto plakatami i dostały fatalny wynik - przyznał Sasin. Dodał, że polityk musi wyborcom dać ofertę. - Oczywiście jest problem, jak tą ofertę przekazać warszawiakom. Staram się to robić, codziennie w jakiejś dzielnicy jest spotkanie - powiedział.