Rzecznik rządu i kandydatka na marszałka Sejmu w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podkreśla, że nie wierzy w to, iż Jarosław Kaczyński po ewentualnej wygranej przez PiS w wyborach parlamentarnych pozostanie wyłącznie szefem partii (oficjalną kandydatką PiS na premiera jest Beata Szydło). - On nigdy nie dotrzymuje słowa: w 2005 r. miał nie być premierem i nie dotrzymał słowa, później kandydatem na premiera miał być Gliński, a jest Szydło. Dlatego nie przywiązywałabym się do tych deklaracji - mówi polityk PO.
Kidawa-Błońska przekonuje również, że partię Kaczyńskiego i ruch skupiony wokół Kukiza łączy "negacja dokonań Polski". Tymczasem, jej zdaniem, "polski dom po 25 latach przemian demokratycznych ma bardzo mocny fundament, mamy wzrost gospodarczy, spada bezrobocie". - Trzeba go poprawiać, udoskonalać, wygodnie urządzić, ale nie burzyć - apeluje.
Rzecznik rządu pytana o Szydło jako kandydatkę na premiera odpowiada, że obecna premier, Ewa Kopacz, ma znacznie większe doświadczenie od kandydatki PiS. - Była ministrem zdrowia, marszałkiem Sejmu, ma dużo większe doświadczenie i wiedzę o funkcjonowaniu państwa czy prowadzeniu rozmów międzynarodowych - przekonuje.
Kandydatka na marszałka Sejmu jest też pytana o to, czy po ewentualnym wyborze na to stanowisko będzie w stanie "zapanować nad Stefanem Niesiołowskim pokrzykującym na posłów opozycji". - Nie ma takiej potrzeby. Marszałek Niesiołowski prowadził obrady wiele razy i wie, że nie jest to łatwa sprawa. Liczę na jego wyrozumiałość - mówi.