Janusz Piechociński utrzymał stanowisko prezesa na ostatnim posiedzeniu Rady Naczelnej, ale przewaga głosów była bardzo mała. - Piechocińskiemu sprzeciwiła się m.in. partyjna młodzież z wyjątkiem Adama Jarubasa. Oni czują, że zmiany są konieczne. Jest ten powiew na Władysława Kosiniaka-Kamysza - mówi nam jeden z ludowców i przyznaje, że gdyby 20 czerwca głosowanie było tajne, to PSL miałby nowego lidera. - Piechociński nie jest głupi i dobrze o tym wie - dodaje nasz rozmówca.
Już sama prezentacja 34-letniego Władysława Kosiniaka-Kamysza jako potencjalnego lidera, była dla wyborców sygnałem o odnowie PSL. Rzeczywiście - po tym wydarzeniu sondaże po raz pierwszy od kilku tygodni wzrosły ponad wyborczy próg. – Pomogło też prezentowanie w mediach naszych nowych twarzy, które pokazują inne oblicze PSL – twierdzi jeden z polityków.
Choć do rewolucji ostatecznie nie doszło, to większość starych liderów zrozumiała, że bez oddania pola młodszym działaczom, ludowców może nie być w przyszłym parlamencie.
Teraz partia chce kontynuować tę strategię i na swoje czoło wypychać pokolenie partyjnych 30 i 40-latków. Dlatego też twarzą kampanii będzie nie obecny prezes, a Kosiniak-Kamysz. Zmiana ma być widoczna również na listach wyborczych. Swój start do Senatu ogłosił już Waldemar Pawlak, a podobny ruch rozważa Stanisław Żelichowski. Najprawdopodobniej z udziału w wyborach zrezygnuje też Stanisław Kalemba. Ich miejsca na listach do Sejmu zajmą młodsi.
Niewykluczone też, że Kosiniak-Kamysz po wyborach przejmie władzę w całym PSL. - Stronnictwo jest cały czas przepołowione, zabrakło trochę determinacji, ale trzeba teraz zrobić następne okrążenie i dopadniemy Piechocińskiego po wyborach - zapewnia nas jeden z przeciwników obecnego prezesa.