Prezydent Duda nie tylko usiadł przy jednym stole z przywódcami największych mocarstw, ale również podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ przemawiał zaraz po Baracku Obamie.

Schetyna komentując to stwierdził, że takie gesty "podkreślają rolę Polski". - To wszystko jest z jednej strony gestem wolnego świata i ONZ, a z drugiej strony nasza pozycja pozwala na takie gesty - przekonywał. I dodał, że "wszyscy byli dumni z polskiej pozycji".

Szef MSZ zaznaczył jednocześnie, że cała sytuacja "nie tworzy zupełnie nowej jakości, w której Polska jest mocarstwem, które teraz będzie decydować o wszystkim". Przyznał jednak, że cieszy się iż "możemy podkreślić wagę polskiej polityki zagranicznej".

Schetyna odniósł się też do wypowiedzi rosyjskiego ambasadora w Polsce Siergieja Andriejewa, który przed szczytem ONZ na antenie TVN24 stwierdził m.in. iż "polityka Polski doprowadziła do tej katastrofy we wrześniu 1939 roku". Zdaniem szefa polskiej dyplomacji była to prowokacja, która miała doprowadzić do awantury i osłabić pozycję Polski. - Gdyby doszło do uznania go za persona non grata, to byłby argument, że z Polakami nie można robić polityki - tłumaczył.