Największy kryzys we Francji od 1946 roku. Nie ma rządu i chętnych do wchodzenia w układ z Macronem

Ponad sześć tygodni od wyborów parlamentarnych nie widać perspektyw na ukształtowanie się większościowej koalicji rządowej. Czegoś podobnego nie było nad Sekwaną od 1946 roku.

Publikacja: 28.08.2024 18:15

Emmanuel Macron

Emmanuel Macron

Foto: REUTERS/Stephanie Lecocq

– Jestem gotowy przyjąć w Pałacu Elizejskim wszystkich, którzy są chcą działać na rzecz przyszłości kraju – zapowiedział prezydent Emmanuel Macron. 

Jednak w środę, czwartym dniu konsultacji, które mają pozwolić na zbudowanie koalicji z szansą na poparcie przez większość deputowanych, na zaproszenie głowy państwa poza odchodzącym premierem Gabrielem Attalem i innym przedstawicielami liberalnego bloku Ensemble (Razem) Macrona stawili się tylko reprezentanci konserwatywnych Republikanów. A i oni, jak oświadczył wpływowy deputowany Laurent Wauquiez, nie zamierzają wchodzić w trwały alians z prezydenckim ugrupowaniem, tylko co najwyżej popierać poszczególne ustawy. 159 deputowanych Ensemble i 39 Republikanów i tak ma dalece mniej posłów, niż wynosi większość w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym. 

Zaproszenie Macrona odrzucili natomiast przywódcy lewicowego bloku Nowy Front Ludowy (NFP).

– Nie chcemy być żyrantami upadającego macronizmu – oświadczył sekretarz wchodzącej w skład tego sojuszu Partii Socjalistycznej Olivier Faure. 

Czytaj więcej

Emmanuel Macron rozwścieczył lewicę. "Trzeba się go pozbyć dla dobra demokracji"

Program Nowego Frontu Ludowego prowadzi do bankructwa Francji

Po początku tygodnia NFP, który zdobył 182 posłów, zaproponował głowie państwa mianowanie na szefową rządu nikomu nieznaną do tej pory urzędniczkę paryskiego ratusza Lucie Castets. Prezydent się jednak na to nie zgodził. Nie bez racji uznał, że taki gabinet przetrwałby najwyżej 48 godzin, do czasu przegłosowania przez pozostałe ugrupowania wotum nieufności. 

Przede wszystkim jednak Macron sprzeciwia się dojściu do władzy NFP z powodów merytorycznych. Sojusz, kierowany przez byłego trockistę, lidera radykalnej Francji Niepokornej (FI) Jeana-Luca Mélenchona, chce wprowadzić w życie program, który nie tylko oznaczałby rozmontowanie wprowadzanych od 2017 roku przez prezydenta reform, ale wpędziłby kraj w poważne problemy finansowe. Z badań towarzystwa ubezpieczeniowego Allianz wynika, że już w 2025 roku francuski dług skoczyłby ze 111 proc. do 115 proc. PKB, a deficyt budżetowy poszybowałby do 6 proc. PKB. Analitycy ostrzegają, że mogłoby to wywołać na tyle duży niepokój inwestorów i wzrost rentowności francuskich obligacji, że republice groziłby kryzys finansów publicznych. Z kolei podniesienie o 92 mld euro rocznie podatków w kraju, który i bez tego pobiera proporcjonalnie największą daninę fiskalną w Unii, doprowadziłoby do spowolnienia wzrostu gospodarczego do 1 proc. już w przyszłym roku. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Paraliż Francji służy Marine Le Pen

Macron miał nadzieję, że naprędce sklecony przed wyborami parlamentarnymi NFP się rozpadnie, bo od Mélenchona odejdą bardziej umiarkowane siły, przede wszystkim Socjaliści i Zieloni. Liczył w szczególności na popularnego Raphaela Glucksmanna, którego działający w ramach Partii Socjalistycznej ruch Place Publique zdobył dobry wynik w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. 

Prezydent Macron jest tak niepopularny, że mało kto chce z nim współpracować

Jednak nic takiego się nie zapowiada. Były prezydent François Hollande, który z list NFP zdobył mandat deputowanego z departamentu Corrèze, zarzucił Macronowi łamanie ducha konstytucji. 

– To nie prezydent, lecz parlament powinien rozstrzygnąć, czy Castets ma większość – uznał. 

Nawet umiarkowani politycy nie chcą wchodzić w układ z Macronem. Jest on tak niepopularny (ufa mu niewiele ponad 1/4 Francuzów), że współpraca z prezydentem jest bardzo ryzykowna. Oznacza pogrzebanie szans na zwycięstwo w wielkiej rozgrywce, jaką będzie walka o Pałac Elizejski w 2027 roku. 

To pozostawia wolne ręce na lewicy Mélenchonowi. Zapowiedział on wszczęcie procedury zdjęcia prezydenta z urzędu, na co jednak nie ma szans na powodzenie. Lider NFP nawołuje także do manifestacji przeciwko francuskiemu przywódcy w całej Francji, których kulminacją ma być wielki pochód 7 września. 

Czytaj więcej

Trudne przebudzenie po igrzyskach. Czy Francja wyjdzie z kryzysu?

Ale Macron nie zamierza też budować koalicji ze skrajną prawicą. Sam apelował zresztą przed drugą turą wyborów parlamentarnych 7 lipca o ukonstytuowania się „frontu republikańskiego”, który zagrodzi drogę Zjednoczeniu Narodowemu Marine Le Pen do władzy. Nie widać w tej sytuacji, jak możliwe byłoby wyjście z kryzysu politycznego, w jakim znalazła się Francja. Prezydent nie może ponownie rozwiązać parlamentu przed upływem roku. Rząd musi zaś przedstawić w parlamencie już we wrześniu projekt budżetu państwa na przyszły rok. Na razie jego utrącenie przez wszystkie siły niechętne Macronowi wydaje się przesądzone. Wówczas republice groziłby shutdown (zamknięcie) podstawowych instytucji państwa z braku środków na ich funkcjonowanie. 

Polityka
Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawia z Donaldem Tuskiem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Europejczycy za nowym otwarciem brytyjsko-unijnym. Pod wpływem Trumpa i Putina
Polityka
Prezydent Korei Płd. przerywa milczenie. Tłumaczy, dlaczego wprowadził stan wojenny
Polityka
Dyrektor FBI rezygnuje. Donald Trump nie kryje radości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Biden zatwierdził memorandum bezpieczeństwa dla administracji Trumpa. Chodzi o Rosję i konkurentów USA