Aleksander Łukaszenko chce rozmów z Polską. Dyktator łagodzi narrację

Władze w Mińsku zapewniają, że „nie chcą wojny” i zapraszają przedstawicieli Polski do rozmów o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Eksperci ostrzegają, że intencje dyktatora są nieszczere.

Publikacja: 18.07.2024 04:30

Aleksander Łukaszenko

Aleksander Łukaszenko

Foto: president.gov.by

 – Musicie pamiętać i wiedzieć, że nie chcemy wojny. Będziemy walczyć tylko wtedy, gdy buty obcych żołnierzy stąpią na naszą ziemię. Będziemy robili wszystko drogą dyplomatyczną, by uregulować nasze relacje z sąsiadami – oznajmił Aleksander Łukaszenko podczas spotkania z absolwentami wyższych uczelni wojskowych. – Dokładnie w ten sposób proponujemy uregulować nasze relacje z Polską i Litwą. Ale na razie nie widzimy wzajemności – mówił, cytowany przez rządową agencję Belta.

Wygląda na to, że dyktator w Mińsku postanowił złagodzić narrację wobec zachodnich sąsiadów, bo jeszcze pod koniec marca w rozmowie z dowódcami armii Łukaszenko pytał białoruskich wojskowych o to, czy są w stanie przebić się przez przesmyk suwalski i utrzymać go w razie wojny z państwami bałtyckimi i Polską. Teraz proponuje Warszawie rozmowy.

Granica polsko-białoruska. Aleksander Łukaszenko zaprasza polską delegację

O tym, że władze Białorusi przekazały odpowiednią propozycję Łukaszenki polskiej ambasadzie w Mińsku, mówił ostatnio nowy szef białoruskiego MSZ Maksim Ryżankou. – Jesteśmy gotowi przyjąć dowolną polską delegację, dowolnych polskich ekspertów, specjalistów, przedstawicieli kierownictwa, by razem spojrzeć na sytuację na granicy – mówił szef dyplomacji Łukaszenki. Zapewniał, że białoruskie władze w razie potrzeby „udostępnią dowolne miejsce na granicy” i przekonywał, że reżim nie ma nic wspólnego z kryzysem migracyjnym. W poniedziałek stwierdził, że Polska „zrezygnowała z tej propozycji”.

Czytaj więcej

Cichanouska: Jest ryzyko, że Zachód może porzucić Białoruś

Propozycje Polski pozostają niezmienne. MSZ domagał się zaprzestania sprowadzania migrantów z państw trzecich na granicę, zatrzymania i przekazania zabójcy polskiego żołnierza Mateusza Sitka oraz uwolnienia skazanego na osiem lat łagrów polskiego dziennikarza i jednego z liderów mniejszości polskiej na Białorusi Andrzeja Poczobuta.

– Polska zaczęła wystosowywać polityczne żądania. Na Białorusi uważają, że podobna sytuacja jest niedopuszczalna – komentował Ryżankou.

Reżim nie chce uwolnić Andrzeja Poczobuta

– Nie potrzeba żadnych konsultacji z Polską, by ten kryzys zakończyć. To tylko i wyłącznie decyzja władz białoruskich, być może w porozumieniu z Rosjanami, żeby zaprzestać sprowadzania migrantów i mamienia ich obietnicami przerzutu na teren UE – mówi „Rzeczpospolitej” Anna Maria Dyner, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

– Z jednej strony Ryżankou mówi o tym, że chcą uregulować sytuację na granicy, a z drugiej mamy oświadczenie rzecznik prasowej podlaskiego oddziału Straży Granicznej mjr Zdanowicz, które mówi o tym, że nadal trwają agresywne działania migrantów, mimo że prób przekroczenia granicy wbrew przepisom jest mniej. Intencje Mińska są zatem nieszczere – dodaje. Uważa, że by siadać do stołu rozmów z Polską, białoruska strona musiałaby „pokazać faktyczną gotowość do negocjacji”. – Tymczasem nic nie zmienia się też w sytuacji więźniów politycznych, a z przebywającym w kolonii karnej Andrzejem Poczobutem znowu nie ma żadnego kontaktu. W obecnej sytuacji nie mamy zatem żadnego powodu do takich rozmów – uważa analityczka PISM.

Czy Chiny naciskają na Łukaszenkę? Ekspert uważa, że tak

Znany niezależny białoruski politolog Walery Karbalewicz uważa, że Łukaszenko mógł złagodzić swoją narrację wobec Polski pod wpływem Chin. – Po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach (poruszył tam temat sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, która może doprowadzić od wstrzymania tranzytu chińskich towarów do Europy drogą kolejową przez Białoruś – red.) tamtejszy MSZ nawoływał do porozumienia. Niezbyt często Chiny ingerują w konflikt innych, leżących daleko od Pekinu państw. To oświadczenie miało spore znaczenie. Strona białoruska nie mogła nie zareagować na to – mówi „Rzeczpospolitej” Karbalewicz. – Nie bez znaczenia pozostaje też to, że Białoruś ma nowego ministra spraw zagranicznych, który chce się wykazać przed Łukaszenką – twierdzi.

Czytaj więcej

Leksykon zamordysty

Zdaniem białoruskiego eksperta, łagodząc narrację, białoruski dyktator przygotowuje też rodaków do przyszłorocznych „wyborów” prezydenckich. – Widocznie chce poprawić wizerunek. Obecnie ma wizerunek człowieka, który tworzy żelazną kurtynę na zachodniej granicy i przekształca na Białorusi w oblężoną twierdzę. Myślę, że nie podoba się to nie tylko przeciwnikom Łukaszenki, ale i jego zwolennikom – konkluduje.

Białoruś wycofała wojsko z granicy z Ukrainą. Co to oznacza? 

Dyktator złagodził ostatnio swój przekaz również w stosunku do Ukrainy. Łukaszenko wycofał wojska z granicy z Ukrainą i tłumaczył, że doszło do tego w porozumieniu z wojskowymi ukraińskimi. W ubiegły weekend udał się na pogranicze i ogłosił, że Białoruś „już nie ma żadnych komplikacji z Ukraińcami”.

Czytaj więcej

Archipelag Łukaszenki. Opozycjonistki w łagrach męczą i torturują psychicznie

– Łukaszenko wciąż chce odgrywać rolę mediatora i liczy na to, że prędzej czy później Ukraina i Rosja zasiądą do stołu rozmów. Ukraina wycofała siły zgromadzone w pobliżu ukraińsko-białoruskiej granicy, więc to samo zrobił Łukaszenko. Widać, że obie strony nie dążą do eskalacji – tłumaczy decyzję dyktatora Anna Maria Dyner.

Polityka
Wybory pokazały, że Donald Trump jednoczy Kanadyjczyków
Polityka
Liberałowie wygrywają wybory w Kanadzie. Donald Trump znów pisze o aneksji sąsiada
Polityka
Przyszły rząd Friedricha Merza na razie niekompletny
Polityka
Wołodymyr Zełenski nie przyjedzie do Warszawy na szczyt Trójmorza
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Jest wyrok. Były prezydent Ukrainy skazany na 15 lat więzienia