Anders Fogh Rasmussen: Gdy Amerykanie się wycofują, źli ludzie idą naprzód

Rosja wie, że przegra z NATO – mówi Anders Fogh Rasmussen, były sekretarz generalny NATO. Dlatego trzeba do sojuszu włączyć Ukrainę.

Aktualizacja: 02.02.2024 06:05 Publikacja: 02.02.2024 03:00

Anders Fogh Rasmussen

Anders Fogh Rasmussen

Foto: Fotorzepa/Jerzy Haszczyński

Na prośbę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego objął pan współprzewodnictwo grupy roboczej, której celem jest wypracowanie projektu przyszłego bezpieczeństwa Ukrainy. Co to oznacza?

Głównym celem jest przygotowanie do szczytu NATO w lipcu w Waszyngtonie. W Wilnie w ubiegłym roku powiedziano, że zaproszenie dla Ukrainy do NATO będzie wystosowane, jak sojusznicy się zgodzą i warunki członkostwa będą wypełnione. Moja grupa chce się skupić na tej drugiej części. Pytanie, o jakie warunki chodzi, jak mają być wypełnione i kiedy. Uważam, że nadszedł czas, żeby wystosować zaproszenie dla Ukrainy. Będzie w stanie wzmocnić NATO. Ma najlepiej przygotowaną do walki armię w Europie. Muszę być realistą – wiele przeszkód stoi na drodze do realizacji tego celu, jakim jest zaproszenie Ukrainy do NATO. Musimy jednak w konkretach iść dalej niż szczyt w Wilnie. Tam był pewien postęp, powstała komisja NATO–Ukraina, usunięty został warunek realizacji mapy drogowej.

Czytaj więcej

Były sekretarz generalny NATO: Przyjąć Ukrainę do NATO bez terytoriów okupowanych przez Rosję

Często słyszymy, że nie możemy zaprosić Kijowa, póki jest wojna.

To niebezpieczny argument, bo zachęca Putina do kontynuowania wojny. Musimy wysłać jasną wiadomość Putinowi, że nigdy tej wojny nie wygra. Potrzebujemy nowej architektury bezpieczeństwa w Europie, żeby nie było żadnych szarych stref. Przypomnę, że w Bukareszcie w 2008 r. nie byliśmy w stanie zaprosić Ukrainy. Zamiast tego obiecaliśmy członkostwo – to była bardzo niebezpieczna decyzja. Nie daliśmy jasnej ścieżki i Ukraina znalazła się w poczekalni, co zachęciło Putina do testowania nas i zaatakowania Ukrainy. Nie możemy powtórzyć tego błędu.

Coraz częściej mówi się – już nie tylko eksperci, ale też poważni politycy – o groźbie ataku Rosji na państwa NATO, nawet w ciągu pięciu lat. Uważa pan, że to realne zagrożenie?

Rosja nie odważy się zaatakować NATO. Bo mamy złoty standard gwarancji bezpieczeństwa – art. 5. On mówi, że atak na jedno państwo to atak na wszystkich i reakcja będzie natychmiastowa. I Rosja wie, że przegra to starcie. To dlatego Ukraina musi przyłączyć się do NATO. Potrzebujemy Ukrainy jako zapory przed agresywną Rosją i w tym celu musimy objąć ją naszym art. 5.

Czytaj więcej

Rasmussen: Nadszedł czas na zaproszenie Ukrainy do NATO

Mówił pan kiedyś, że art. 5 miałby się odnosić – we wstępnej fazie – tylko do terytoriów kontrolowanych przez Ukrainę. Czy to aktualny postulat?

To będzie kluczowe pytanie dla naszej grupy. Na razie więc za wcześnie, żebym przesądzał. Oczywiście jeśli kiedykolwiek będzie zaproszenie, kluczowe jest utrzymanie wiarygodności odstraszania art. 5. Będziemy musieli znaleźć właściwe rozwiązanie.

Jakieś dziesięć lat temu prezydent Barack Obama obwieścił, że Ameryka już nie będzie światowym policjantem. Od razu zwiększyła się asertywność Chin na Morzu Południowochińskim, a kilka miesięcy później Rosja zagarnęła Krym. To nie koniec. Putin zaatakował Ukrainę pół roku po tym, jak USA wycofały się z Afganistanu. Teraz sytuacja robi się nawet gorsza, bo Donald Trump miał powiedzieć, że NATO jest martwe. Jak ważny jest ten amerykański kontekst dla sprawy Ukrainy?

Całkowicie zgadzam się z tą analizą. Historia nas nauczyła, że gdy Amerykanie się wycofują, to źli ludzie idą naprzód. Zajmują tę próżnię dla siebie. To dlatego w ostatnich latach widzimy rosnącą presję ze strony autokratów. Musimy to odwrócić. Sceptycy w Ameryce powinni zrozumieć, że jest związek między wojną w Ukrainie a konfliktem chińsko-tajwańskim. Jeśli Putin osiągnie jakikolwiek sukces w Ukrainie, jeśli np. Xi Jinping zorientuje się, że Putinowi upiekła się aneksja Krymu, to uzna, że jemu upiecze się aneksja Tajwanu. Śledzę wydarzenia w USA, spotykam się z politykami z frakcji sceptyków i przy okazji próbuję też obalić pewien mit. Wielu sceptyków argumentuje, że Ameryka nie zrobi więcej dla Ukrainy, jeśli Europa nie dorówna ze swoimi wysiłkami. Ale prawda jest taka, że Europejczycy – UE plus Wielka Brytania i Norwegia – dostarczyli Ukrainie broń o większej wartości: 54 mld euro w porównaniu z 44 mld euro amerykańskiej broni.

Wywiad udzielony grupie dziennikarzy: „Rzeczpospolitej”, Reuters, Kyoto News, „Le Monde” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung”

Polityka
Niestrategiczna broń jądrowa. Łukaszenko zapowiada "ostateczną decyzję"
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu